fot. Tomasz Wybranowski |
O Bobie Dylanie, w ciągu ostatnich miesięcy, pisałem i mówiłem „radiowo” kilkukrotnie. Został oto laureatem Literackiej Nagrody Nobla. Przymierza się do nagrania i wydania kolejnej płyty. Wreszcie Filip Łobodziński i muzyczni koledzy przygotowali projekt Dylan.pl. Dzisiaj powracam jednak do wspomnień bardzo, ale to bardzo osobistych. Były one, i będą na zawsze, związane z dwoma koncertami artysty w Dublinie, na których miałem okazję być.
Kiedy ściskałem w ręku bilety, to przyznam że wciąż w to nie wierzyłem. Ja chłopak gdzieś z Zamojszczyzny na koncercie jednego z najważniejszych twórców wszech czasów? Działo się to w roku 2009, w ramach trasy Boba Dylana opatrzonej tytułem „The Neverending Tour”. Bob Dylan od marca 2009 roku, promował swój 33 krążek w karierze „Together Through Life”. Bob Dylan urodził się 24 maja 1941 roku w małej mieścinie Duluth w amerykańskiej Minnesocie, jako Robert Allen Zimmerman. Etnicznie jest Rosjaninem. Dlaczego? Jego dziadkowie ze strony ojca Zigman i Anna Zimmerman wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych z Odessy na Ukrainie.
Natomiast pradziadkowie artysty ze strony matki wyemigrowali w 1902 roku do Stanów Zjednoczonych z Litwy. W latach młodzieńczych nauczył się grać na gitarze, choć jego pierwszym instrumentem było pianino. W szkole średniej założył kilka zespołów. Koncert jednego z nich, The Golden Chords – podczas szkolnym festiwalu talentów – był tak głośny, że dyrektor szkoły w trakcie wykonywania piosenki „Rock and Roll Is Here to Stay” wyłączył mikrofony.
W połowie września 1959 roku przeprowadził się do Minneapolis i rozpoczął studia w University of Minnesota. Co prawda naukę po niespełna trzech semestrach porzucił to jednak rozwinął się muzycznie. Zarzucił granie rock and roll na rzecz muzyki folk i bluesa. Jego sceną była ulica zaś jedynymi instrumentami harmonijka ustna i gitara akustyczna. Charyzmę młodego barda dostrzegli właściciele kilku pubów i klubów muzycznych. Covery Woody Guthriego czy Hanka Williamsa, młody Robert Zimmerman grywał w lokalnych klubach najpierw, jako Bob Dillon, a potem już pod nazwiskiem Bob Dylan. Wkrótce ten drugi pseudonim stał się legalnym nazwiskiem artysty.
W styczniu 1961 roku przeprowadził się do Nowego Jorku, aby występować, a także odwiedzić umierającego w szpitalu w New Jersey legendarnego Woody’ego Guthrie. Spotkania z Guthriem miały niewątpliwie największy wpływ na Dylana w jego wczesnej karierze muzycznej. Dylan postanowił pozostać w Nowym Jorku i poświęcić się karierze muzyka folkowego. W tym samym roku dał kilkadziesiąt recitali w legendarnej dzielnicy Greenwich Village, która do dziś jest wylęgarnią talentów i centrum artystycznego i intelektualnego światka nowojorskiego. 11 kwietnia 1961 roku to bardzo ważna data dla Boba Dylana. Tego dnia wystąpił jako support dla legendy bluesa Johna Lee Hookera w Gerde’s Folk City. Występ w tym samym klubie z 26 września przypadł do gustu recenzentowi Robertowi Sheltonowi z „New York Times”.
Dzięki tej recenzji Dylan został zaproszony przez folkową piosenkarkę Carolyn Hester do gry na harmonijce przy nagrywaniu jej trzeciego albumu. Udział w sesji wrócił uwagę producenta albumu Hester, Johna Hammonda z Columbia Records. Dzięki jego wstawiennictwu Dylan zarejestrował dla Columbia Records swoją pierwszą płytę zatytułowaną „Bob Dylan”. Płyta sprzedawała się źle, ale legendarny Johny Cash uprosił szefów firmy, aby Dylan nagrywał dalej. Okazało się, iż był to strzał w dziesiątkę! „The Freewheelin’ Bob Dylan” a zwłaszcza piąta płyta „Bringing It All Back Home” z przebojem „Mr. Tambourine Man” sprawiły, że o Dylanie zaczęto mówić, jak o nowym wieszczu pokolenia lat 60.
Podczas „The Neverending Tour” Bob Dylan zagrał dla irlandzkiej publiczności dwukrotnie: 5 i 6 maja. „The O2 Arena” była szczelnie „nabita” fanami artysty w różnym wieku! Dylan rozpoczął piosenką „The Wicked Messenger”. Tu pierwsze rozczarowanie... Głos Boba nie brzmi już tak jak kiedyś. Trudno się dziwić, bowiem za kilka dni artysta skończy 68 lat! Nie zapominajmy jednak, że dane nam było oglądać legendę. Jedną z największych ostatnich 50 lat! Zjawiskowego poetę, pieśniarza i filozofa, człowieka, który wywarł wielki wpływ na amerykańską współczesną kulturę. Muzycznie – rewelacja! Stu Kimball i Denny Freeman, dwójka rewelacyjnych gitarzystów, dała pokaz wspaniałego rzemiosła. W ich wykonaniu stare folkowe utwory mistrza Dylana nabrały mocy i nowego wyrazu. Przy „Stuck Inside Of Mobile With The Memphis Blues Again” z płyty „Blonde on Blonde” serca zabiły mocniej. A objawieniem dla mnie były kapitalne, nieco rockowe wykonania, klasycznych piosenek Dylana z krążka „Highway 61 Revisited”: „Desolation Row” i wspomnianej już tytułowej „Highway 61 Revisited”!!!
Narzekano, że Dylan „nie zamienił do publiczności ani jednego słowa”. To fakt, jedynie kilka razy uczynił krok, lub dwa w kierunku publiczności i raz, tylko raz, ni to się uśmiechnął, ni to przybrał wymuszony grymas. Inni wyliczyli, że tylko dwa razy machnął od niechcenia publiczności. A jeszcze inni, że jego głos nie przypomina już brzmienia z lat świetności (choć w „Balland Of A Thin Man” czy „Ain”t Talkin” było naprawdę nieźle), że powinien przestać... Dla mnie to głupie odzywki, w których gustowali recenzenci „The Irish Times”. Większość ludzi przyszła po to, aby rozkoszować się obecnością Mistrza. By poczuć przez chwilę jego charyzmę i otrzeć się o legendarne wydarzenia, tak kulturowe jak i historyczne, ostatniego półwiecza.
Spełnił się mój sen! Na żywo dane mi było usłyszeć „Like A Rolling Stone” (tak kochani, bez tej piosenki nie było nazwy zespołu Jaggera i Richarda „The Rolling Stones”) i hymn pokolenia lat 60 – tych „All Along The Wachtower”!!! A w finale, podczas drugiego bisu, zabrzmiał „Blowin’ In The Wind”!!! I cóż mam napisać więcej… Kiedy nas już nie będzie, to pamięć o Bobie Dylanie i jego twórczości znana będzie nawet kilkaset lat później. Wiem, że moje wnuki z dumą będą mówić: „Nasz dziadek widział Boba Dylana na żywo!”.
Natomiast pradziadkowie artysty ze strony matki wyemigrowali w 1902 roku do Stanów Zjednoczonych z Litwy. W latach młodzieńczych nauczył się grać na gitarze, choć jego pierwszym instrumentem było pianino. W szkole średniej założył kilka zespołów. Koncert jednego z nich, The Golden Chords – podczas szkolnym festiwalu talentów – był tak głośny, że dyrektor szkoły w trakcie wykonywania piosenki „Rock and Roll Is Here to Stay” wyłączył mikrofony.
Skąd pseudonim Bob Dylan?
fot. Tomasz Wybranowski |
W styczniu 1961 roku przeprowadził się do Nowego Jorku, aby występować, a także odwiedzić umierającego w szpitalu w New Jersey legendarnego Woody’ego Guthrie. Spotkania z Guthriem miały niewątpliwie największy wpływ na Dylana w jego wczesnej karierze muzycznej. Dylan postanowił pozostać w Nowym Jorku i poświęcić się karierze muzyka folkowego. W tym samym roku dał kilkadziesiąt recitali w legendarnej dzielnicy Greenwich Village, która do dziś jest wylęgarnią talentów i centrum artystycznego i intelektualnego światka nowojorskiego. 11 kwietnia 1961 roku to bardzo ważna data dla Boba Dylana. Tego dnia wystąpił jako support dla legendy bluesa Johna Lee Hookera w Gerde’s Folk City. Występ w tym samym klubie z 26 września przypadł do gustu recenzentowi Robertowi Sheltonowi z „New York Times”.
Dzięki tej recenzji Dylan został zaproszony przez folkową piosenkarkę Carolyn Hester do gry na harmonijce przy nagrywaniu jej trzeciego albumu. Udział w sesji wrócił uwagę producenta albumu Hester, Johna Hammonda z Columbia Records. Dzięki jego wstawiennictwu Dylan zarejestrował dla Columbia Records swoją pierwszą płytę zatytułowaną „Bob Dylan”. Płyta sprzedawała się źle, ale legendarny Johny Cash uprosił szefów firmy, aby Dylan nagrywał dalej. Okazało się, iż był to strzał w dziesiątkę! „The Freewheelin’ Bob Dylan” a zwłaszcza piąta płyta „Bringing It All Back Home” z przebojem „Mr. Tambourine Man” sprawiły, że o Dylanie zaczęto mówić, jak o nowym wieszczu pokolenia lat 60.
Dublińskie noce z Dublinem
fot. Tomasz Wybranowski |
Narzekano, że Dylan „nie zamienił do publiczności ani jednego słowa”. To fakt, jedynie kilka razy uczynił krok, lub dwa w kierunku publiczności i raz, tylko raz, ni to się uśmiechnął, ni to przybrał wymuszony grymas. Inni wyliczyli, że tylko dwa razy machnął od niechcenia publiczności. A jeszcze inni, że jego głos nie przypomina już brzmienia z lat świetności (choć w „Balland Of A Thin Man” czy „Ain”t Talkin” było naprawdę nieźle), że powinien przestać... Dla mnie to głupie odzywki, w których gustowali recenzenci „The Irish Times”. Większość ludzi przyszła po to, aby rozkoszować się obecnością Mistrza. By poczuć przez chwilę jego charyzmę i otrzeć się o legendarne wydarzenia, tak kulturowe jak i historyczne, ostatniego półwiecza.
Spełnił się mój sen! Na żywo dane mi było usłyszeć „Like A Rolling Stone” (tak kochani, bez tej piosenki nie było nazwy zespołu Jaggera i Richarda „The Rolling Stones”) i hymn pokolenia lat 60 – tych „All Along The Wachtower”!!! A w finale, podczas drugiego bisu, zabrzmiał „Blowin’ In The Wind”!!! I cóż mam napisać więcej… Kiedy nas już nie będzie, to pamięć o Bobie Dylanie i jego twórczości znana będzie nawet kilkaset lat później. Wiem, że moje wnuki z dumą będą mówić: „Nasz dziadek widział Boba Dylana na żywo!”.
Tomasz Wybranowski
Tomasz Wybranowski.
Roztoczanin z serca Zamojszczyzny, rocznik 1972. Absolwent polonistyki
na UMCS (specjalność edytorsko – medialna). Studiował także jako wolny
słuchacz filozofię i politologię. Doktorant wydziału Nauk Politycznych
UMCS. Pracował w radiu Centrum, Puls, Top, oraz kieleckim TAK, był
korespondentem radiowej „Trójki”. Publikował (i publikuje) w pismach
„Próba” , „Dziennik Wschodni”, „Kurier Lubelski” , „Praca i Życie Za
Granicą”, „Nowej Okolicy Poetów”, „Zamojskim Kwartalniku Kulturalnym”,
magazynie „Kontury”, miesięczniku „Dziś”. Korespondent tygodnika
„Przegląd” w latach (2006 – 2012), redaktor dwumiesięcznika „Imperium
Kobiet i kwartalników Kontury oraz Zamojski Kwartalnik Kulturalny.
Publikuje w tygodniku „Uważam Rze”. Od 2005 roku w Irlandii. Na
przełomie 2005/2006 był redaktorem naczelnym tygodnika „Strefa Eire”. W
latach 2006 – 2008 wydawca i redaktor naczelny miesięcznika „Wyspa”.
Wydał trzy przewodniki po Irlandii „Irlandzki Niezbędnik. Irish ABC”. W
latatch 2008 - 2012 nieprzerwanie redaktor naczelny tygodnika (później
miesięcznika) „Kurier Polski”. W latach 2008 – 2009 był także irlandzkim
korespondentem Polskiego Radia i Informacyjnej Agencji Radiowej.
Współpracował także z Radiem Vox. Obecnie nieprzerwanie wydawca i
prezenter programu „Polska Tygodniówka” (ponad 270 wydań) nadawanego
w każdą środę w dublińskiej rozgłośni NEAR 90, 3 FM. W każdy piątek
(10.00 – 11.00) w Radiu WNET (Polska) pojawia się jego autorski program
„Irlandzka Polska Tygodniówka”.
Cykl programów o historii muzyki światowej „Muzyczne Terapie” gości także w austriackim Radiu FRO. Autor czterech tomików wierszy („Oczy, które...” 1990, „Czekanie na świt” 1992, „Biały” 1995 i najnowszy „Nocne Czuwanie”). Jego wiersze drukowano w ponad dwudziestu antologiach poetyckich (ostatnio „Harmonia Dusz” Warszawa 2011). Na początku roku 2013 ukaże się specjalna wersja zbioru „Nocne Czuwanie” wraz z audiobookiem (wydawnictwo Kontury). Rok 2011 przyniósł nominację do nagrody „Polak roku w Irlandii”. Tomasz Wybranowski wyróżniony został przez środowiska polonijne w Irlandii nagrodą „dziennikarz roku 2010”. Doktorant wydziału Nauk Politycznych UMCS. Przygotowuje dwie publikacje na temat polskiej muzyki rockowej w czasie zrywu wolnościowego 1977 – 1990. Do tej pory ukazało się jego pięć artykułów naukowych poświęconych mediom, głównie imigracyjnym. Od czerwca 2015 tomek prowadzi Listę Przebojów Polisz Czart, która dzięki niemu rozpoczęła swoje drugie życie Aby poczuć klimat audycji Tomka, zapraszam do wysłuchania znakomitego programu poświęconemu Grzegorzowi Ciechowskiemu. Można posłuchać go tutaj
Cykl programów o historii muzyki światowej „Muzyczne Terapie” gości także w austriackim Radiu FRO. Autor czterech tomików wierszy („Oczy, które...” 1990, „Czekanie na świt” 1992, „Biały” 1995 i najnowszy „Nocne Czuwanie”). Jego wiersze drukowano w ponad dwudziestu antologiach poetyckich (ostatnio „Harmonia Dusz” Warszawa 2011). Na początku roku 2013 ukaże się specjalna wersja zbioru „Nocne Czuwanie” wraz z audiobookiem (wydawnictwo Kontury). Rok 2011 przyniósł nominację do nagrody „Polak roku w Irlandii”. Tomasz Wybranowski wyróżniony został przez środowiska polonijne w Irlandii nagrodą „dziennikarz roku 2010”. Doktorant wydziału Nauk Politycznych UMCS. Przygotowuje dwie publikacje na temat polskiej muzyki rockowej w czasie zrywu wolnościowego 1977 – 1990. Do tej pory ukazało się jego pięć artykułów naukowych poświęconych mediom, głównie imigracyjnym. Od czerwca 2015 tomek prowadzi Listę Przebojów Polisz Czart, która dzięki niemu rozpoczęła swoje drugie życie Aby poczuć klimat audycji Tomka, zapraszam do wysłuchania znakomitego programu poświęconemu Grzegorzowi Ciechowskiemu. Można posłuchać go tutaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz