poniedziałek, 7 września 2015

Początek Jazzu w Polsce. Tekst i wprowadzenie - Marcin Nowacki

Marcin Nowacki jest absolwentem wydziału historycznego Uniwersytetu Wrocławskiego.  

Jazz to wyjątkowy gatunek, trudny ale i fascynujący, który należy rozumieć, aby czerpać satysfakcję z jego odbioru. Ze względu na swój złożony charakter wymaga on od słuchacza zaangażowania oraz dojżałośći intelektualnej. W środowisku w którym wychowałem się, prym wiodła muzyka rockowa, a pojęcie Jazzu było kompletnie abstrakcyjne. Po wyjezdzie do Wielkiej Brytanii z czasem zmianie uległo moje dotychczasowe otoczenie, a wraz z tym pojawiły się nowe znajomości oraz możliwość szerszej perspektywy kulturalnej. Do takich kulturalnych drogowskazów należy bez wątpienia mój dobry kolega Johnny. To dzięki niemu odkryłem Milesa Deivsa, Johna Coltrane, Mahavishnu Orchestra, Nucleus itd. Ja z kolei wyjaśniałem mu kim jest Tomasz Stańko oraz kto jest autorem muzyki do filmu „Dziecko Rosemary” Polańskiego. Dostał również ode mnie „Night in Calisia” Wlodka Pawlika, który otrzymał za nią wraz z Randy Breckerem nagrodę Grammy. O tym jak bardzo interesuje mnie muzyczna przeszłość, świadczyć może fakt podjęcia niełatwego i zupełnie dla mnie nowego tematu z historii współczesnej dotyczącej początków jazzu w Polsce. Kożystając z okazji chciałbym równeż z tego miejsca podziękować panu Krystianowi Brodackiemu - autorowi ksiażki „Historia Jazzu w Polsce” za stworzenie prawdziwej monografii odnoszącej się do tego rodzaju muzyki, która stanowi dla mnie wyjątkowo cenne zródło wiedzy i szczegółowych informacji na ten temat

.
Louis Armstrong
Ojczyzną jazzu są Stany Zjednoczone i wyjątkowo trudno podać dokładną datę jego powstania jako gatunku, gdyż muzyka ta jest połączeniem egzotycznych pierwiastków zachodnioafrykańskiego folkloru, który na przestrzeni lat ulegał różnorodnej ewolucji i wpływom białego środowiska amerykańsko-europejskiego. Jednakże powszechnie uznaje się rok 1900 za datę kluczową, a wraz z narodzinami Louisa Armstronga, wokalisty i trębacza najwybitniejszego przedstawiciela i propagatora tej muzyki, ma to swoje uzasadnienie. W Europie najlepiej przygotowani do odbioru muzyki, która wkrótce miała nadejść byli Brytyjczycy, ze względu na bliski kontakt ze Stanami Zjednoczonymi. Na starym kontynencie (Francja,Belgia, Włochy) zespoły z USA pojawiają się również, wszelako na skalę nieporównywalnie mniejszą niż w UK. Ponad to od ok. 1910r. Wielka Brytania poszczycić się mogła rozwiniętym przemysłem fonograficznym. Początkowo płyty importowano z za oceanu potem bezpośrednio tłoczono na miejscu z amerykańskich matryc by wreszcie zacząć nagrywać na miejscu, co cieszyło się ogromną popularnością i popytem. Odtwarzano je na angielskich aparatach różnego typu, np. budowanych w postaci okazałego mebla zawierającego nie tylko patefon do odtwarzania tak płyt jak i wałków, lecz także obszerny magazynek na nagrania. 


Patefon z roku 1910
Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja w naszej części Europy. W młodziutkiej Polsce pierwszej połowy lat 20-tych jazz był praktycznie nieznany. Owszem, działały lokale taneczne lecz orkiestry tam grające współzawodniczyły ze sobą grając walca, tango ewentualnie oberek lub polkę. W Warszawie działały kina nieme w których akompaniowały specjalne kinowe zespoły, nowe kabarety i teatrzyki rewiowe zatrudniające muzyków rozrywkowych „starego typu” niewiele wspólnego miały z jazzem i nie przypominały w niczym nowej fali muzycznej wolności którą przynieśli ze sobą zwycięscy w pierwszej wojnie światowej Anglicy a przede wszystkim Amerykanie. U naszego zachodniego sąsiada nastroje były inne. W gruzach legły typowe bismarkowskie zasady, na których opierała się mentalność przeciętnego Niemca. Wojskowy dryl i podległość wobec państwa już nie obowiązywały. Pierwszymi Niemcami, którzy usłyszeli nową muzykę, byli jeńcy wojenni przebywający w amerykańskich i angielskich obozach, a zmęczone wojną społeczeństwo poszukuje nowoczesnych wzorców. W Niemczech synonimem jazzu stają się zupełnie nowe tańce amerykańskie bazujące na rytmie fokstrota, a sam jazz staje się widocznym i najlepiej słyszalnym znakiem moralnego przełomu. Usuwa ze sceny sztywną kulturę walca i przestarzałe zasady prowadzenia się w niemieckim stylu.

Zygmunt Karaśiński i Szymon Kataszek


Zygmunt Karaśiński
Do takich właśnie Niemiec przybywa w 1921r. młody polski muzyk Zygmunt Karaśiński i wraz ze swoim kolegą z klasy grającym na fortepianie Szymonem Kataszkiem zdobywa pierwsze „szlify” improwizując muzykę do filmów niemych w niemieckich kinach. Początkowo Karasiński gra na skrzypcach lecz w Berlinie dostaje angaż w amerykańskim dixielandowym (nowoorleański styl) zespole Harry’ego Spiellera i nabiera doświadczenia grając na saksofonie. W 1922r. gra ze Spiellerem na otwarciu pierwszego dancingu w dawnym kasynie gry w Sopocie. Następnie nadarza się okazja założenia własnej polskiej grupy w składzie: lider na skrzypcach i saksofonie altowym, na fortepianie Jerzy Petersburski, Fred Melodyst na banjo, dwóch Niemców o nieznanych nazwiskach na kontrabasie i perkusji. Zygmunt Karaśiński twierdził, iż był to pierwszy zespół jazzowy powstały w Polsce. W 1923r. wystąpili na otwarciu dancingu „Oaza” przy placu teatralnym w Warszawie.

Henry Nathan (saksofon), Szymon Kataszek (fortepian), Zygmunt Karaśiński (skrzypce), Bernardy Shymmi (perkusja),  Fred Melodyst (banjo)



Kolejno w grupie pojawili się drugi pianista Szymon Kataszek, puzonista Kazimierz Engelhard, bandżysta i gitarzysta Węgier Imre Bart oraz perkusista, stepista i śpiewak Mulat Sam Salvano. W repertuarze mieli typowe amerykańskie standardy w rodzaju „Dinah” czy „Tiger Rag”. Polscy pionierzy jazzowi tacy jak Karasiński i Kataszek cieszyli się popularnością, zarabiali przyzwoite pieniądze, prowadząc przy tym urozmaicone życie. Warto wspomnieć, że ich zespół został wynajęty do akcji reklamowej i odbył tourne po Polsce promując motocykle marki „INDIAN”. Wielka rzecz nawet w dzisiejszych czasach.

Jerzy Petersburski
Polska lat 20-stych pozostaje nadal „ jazzową prowincją” m.in. dlatego, że nie goszczą u nas prawie żadne zespoły amerykańskie a najlepsze nawet płyty nie są w stanie zastąpić kontaktu z żywą muzyką. Ponad to do głosu dochodzi anty jazzowa krytyka, o czym świadczy fakt, iż nasz wybitny pisarz Kornel Makuszyński, który w felietonie „Notatki drukowane petitem” odsądził jazz od czci i wiary. Porównując muzykę jazzbandową do biblijnego potopu, nazywa ją „głupim potworem” i „dzikim murzyńskim chwastem”, który zagłuszył „subtelną tęsknotę za pięknem”.


Budynek Polskiego Towarzystwa Radiotechnicznego przy ul. Narbutta
Autora „Awantury o Basię” martwiło to, że już nikt nie będzie słuchał Chopina, a jazz band okazuje się synonimem wszelkiego zła, który zabija dobry smak, przekreśla piękno, znieprawia, zagłusza wszystko, nawet śmierć. Pojawiały się również przychylne głosy krytyków, którym jazz nie był obojętny. 1.II.1925 r. rozpoczęła pracę próbna stacja radionadawcza Polskiego Towarzystwa Radiotechnicznego w Warszawie. W pierwszych transmisjach nadano m.in. „jazz band z Qui Pro Quo i Oazy”.


Plakat filmu „Śpiewak jazz-bandu” z roku 1927
Oficjalne otwarcie warszawskiej radiostacji Polskiego Radia nastąpiło w niedzielę 18 IV 1926r., a organ prasowy jakim był dwutygodnik „Radiofon Polski” drukował programy w których czytamy o transmisjach jazz bandu z Rzymu, Mediolanu, Barcelony, Monachium, Zurychu. Rozwój radiofonii w Polsce miał olbrzymie znaczenie gdyż coraz więcej Polaków posiadało radioodbiorniki co umożliwiało słuchanie audycji a tym samym porównywanie rodzimej produkcji z zagraniczną. Rosły zatem wymagania, którym polscy muzycy musieli sprostać – to też ogólny poziom muzyki jazzbandowej szedł w górę. Drugim istotnym czynnikiem dla rozwoju świadomości jazzowej w Polsce była rewolucja kinematograficzna. Pierwszy film dźwiękowy „Śpiewak jazz-bandu” (1927r.) dociera na polski ekran w 1929r. Do tego momentu wielu muzyków miało pracę i nie chodzi tylko o taperów (solowi pianiści kinowi), lecz o całe orkiestry w których wpływy jazzowe były dość silne, zważywszy na duży udział filmów z USA. To naturalnie zmuszało artystów do poszukiwania słuchaczy oraz nowych źródeł odbioru muzyki.


Powszechna Wystawa Krajowa w Poznaniu 1929
Prawdziwym przełomem skutkującym dalszy rozwój gatunku była Powszechna Wystawa Krajowa w Poznaniu w 1929r. prezentująca osiągnięcia gospodarcze odrodzonej Rzeczypospolitej. O jej powadze świadczy protektorat samego Marszałka Józefa Piłsudskiego. Wzorem podobnych wystaw w Europie postanowiono umilić czas zwiedzającym angażując orkiestry rozrywkowe. Należy wspomnieć, że w reprezentacyjnym pawilonie „Harwinga” główną atrakcją była orkiestra K&K (Karasińskiego i Kataszka). Zainteresowanie i aplauz były tym większe, że zespół koncertował, to znaczy, że grano nie do tańca lecz do słuchania. Stało się to o tyle ważne, iż jazz zaczął istnieć jako samodzielna muzyka koncertowa. Kolejnym dowodem olbrzymiej progresji było pierwsze w historii swoiste tourne jazzowe grupy K&K po całej Polsce, które spowodowało wzrost zainteresowania młodzieży jazzem.


King Oliver's Creole Jazz Band w UK 1920
Karaśiński i jego koledzy mogliby stać się „rasowymi” jazzmanami w Polsce lat 20-tych, gdyby nie fakt braku dalszych, głębszych kontaktów z jazzem amerykańskim. Podobnie rzecz się miała z innymi polskimi muzykami tego okresu. Kiedy w owym czasie w Wielkiej Brytanii wręcz apogeum osiąga muzyka afroamerykańska, gdzie istniały olbrzymie możliwości wymiany doświadczeń i muzyków z Ameryką oraz innymi krajami Europy Francją, Belgią, w Polsce nic podobnego nie ma miejsca. Pomimo tego w naszym kraju powoli następował rozwój świadomości jazzowej, a z czasem polskie zespoły osiągają przyzwoity poziom, a nawet -w ograniczonym zakresie-stały się towarem eksportowym.

2 komentarze:

  1. Orkiestra Karasińskiego i Kataszka grała w Pawilonie Dancingowym, obiekt nr 108 na terenie "E".Stamtąd przeprowadzało transmisje Polskie Radio. Pawilon "Hartwiga i Kantorowicza był pod nr 70. Kilka miesięcy po wystawie orkiestra grała w rewii "Wesoły Wieczór" w Warszawie i nazywała się Karasińskiego i Englarda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń