poniedziałek, 27 października 2014

Antoni Malewski - Subiektywna historia Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim. Część 13 - Pierwszy w mieście

Antoni Malewski z Janem Ptaszynem Wróblewskim
Antoni Malewski urodził się w sierpniu 1945 roku w Tomaszowie Mazowieckim, w którym mieszka do dziś. Pochodzi z robotniczej rodziny włókniarzy. Jego mama była tkaczką, a ojciec przędzarzem i farbiarzem. W związku z ogromną fascynacją rock'n'rollem, z wielkimi kłopotami ukończył Technikum Mechaniczne i Studium Pedagogiczne. Sześć lat pracował w szkole zawodowej jako nauczyciel. Dziś jest emerytem i dobiega 70-tki. O swoim dzieciństwie i młodości opowiedział w książkach „Moje miasto w rock’n’rollowym widzie”, „A jednak Rock’n’Roll”, „Rodzina Literacka ‘62”, a ostatnio w „Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim” - książce, która zajęła trzecie miejsce w V Edycji Wspomnień Miłośników Rock’n’Rolla zorganizowanych w Sopocie przez Fundację Sopockie Korzenie. Miał 12/13 lat, kiedy po raz pierwszy usłyszał termin rock’n’roll. Egzotyka tego słowa, wzbogacona negatywnymi artykułami Marka Konopki - stałego korespondenta PAP w USA jeszcze bardziej zwiększyła – jak wspomina - nimb tajemniczości stylu określanego we wszystkich mediach jako „zakazany owoc”. Starszy o 3 lata brat Antoniego na jedynym w domu radioodbiorniku Pionier słuchał nocami muzycznych audycji Radia Luxembourg, wciągając autora „Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim” w ten niecny proceder, który - jak się później okazało - zaważył na całym jego życiu. Na odbywającym się w 1959 roku w tomaszowskim kinie „Mazowsze” pierwszym koncercie pierwszego w Polsce rock’n’rollowego zespołu Franciszka Walickiego Rhythm and Blues, Antoni Malewski znalazł się przypadkowo. Po roku w tym samym kinie został wyświetlony angielski film „W rytmie rock’n’rolla” i w życiu młodego Antka nic już nie było takie jak dawniej. Później przyszły inne muzyczne filmy, dzięki którym Antoni Malewski został skutecznie trafiony rock'n'rollowym pociskiem, który tkwi w jego sercu do dnia dzisiejszego. Autor „Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim” wierzy głęboko, że rock’n’roll drogą ewolucyjną rozwalił w drobny pył wszystkie totalitaryzmy tego świata – rasizm, faszyzm, nazizm i komunizm. Punktem przełomowym w życiu Antoniego okazały się wakacje 1960 roku, kiedy to autor poznał Wojtka Szymona Szymańskiego, który posiadał sporą bazę amerykańskich płyt rock’n’rollowych. W jego dyskografii znajdowały się takie światowe tuzy jak Elvis Presley, Jerry Lee Lewis, Dion, Paul Anka, Brenda Lee, Frankie Avalon, Cliff Richard, Connie Francis, Wanda Jackson czy Bill Haley, a każdy pobyt w jego mieszkaniu był dla Antoniego wielką ucztą duchową. W lipcu 1962 roku obaj wybrali się autostopem na Wybrzeże. W Sopocie po drugiej stronie ulicy Bohaterów Monte Casino prowadzającej do mola, był obszerny taras, na którym w roku 1961 powstał pierwszy w Europie taneczny spęd młodzieży zwany Non Stopem, gdzie przez całe wakacje przygrywał zespół współtwórcy Non Stopu Franciszka Walickiego - Czerwono Czarni. Młodzi tomaszowianie natchnieni duchem tego miejsca zaraz po powrocie wybrali się do dyrektora ZDK Włókniarz, w którym istniała kawiarnia Literacka i opowiedzieli mu swoją sopocką przygodę. Na ich prośbę dyrektor zezwolił do końca wakacji na tańce, mimo iż oficjalne stanowisko ówczesnego I sekretarza PZPR Władysława Gomułki brzmiało: "Nie będziemy tolerować żadnej kultury zachodniej". Taneczne imprezy w Tomaszowie rozeszły się bardzo szybko echem po całej Polsce, a podróżująca autostopem młodzież zatrzymywała się, aby tego dobrodziejstwa choć przez chwilę doświadczyć. Mijały lata, aż nadszedł dzień 16 lutego 2005 roku - dzień urodzin Czesława Niemena. Tomaszowianie zorganizowali wówczas w Galerii ARKADY wieczór pamięci poświęcony temu wielkiemu artyście.

Wśród przybyłych znalazł się również Antoni Malewski. Spotkał tam wielu kolegów ze swojego pokolenia, którzy znając muzyczne zasoby Antoniego wskazali na jego osobę, mając na myśli organizację obchodów zbliżającej się 70 rocznicy urodzin Elvisa Presleya. Tak oto... rozpoczęła się "Subiektywna historia Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim", którą postanowiłem za zgodą jej Autora udostępniać w odcinkach Czytelnikom Muzycznej Podróży. Zanim powstała muzyka, która została nazwana rockiem, istnieli pionierzy... ludzie, dzięki którym dziś możemy słuchać kolejnych pokoleń muzycznych buntowników. Historia ta tylko pozornie dotyczy jednego miasta. "Subiektywna historia Rock’n’Rolla..." to zapis historii pokolenia, które podarowało nam kiedyś muzyczną wolność, a dokonało tego wyczynu w czasach, w których rozpowszechnianie kultury zachodniej jakże często było karane równie surowo, jak opozycyjna działalność polityczna. Oddaję Wam do rąk dokument czasów, które rozpoczęły wielką rewolucję w muzyce i która – jestem o tym głęboko przekonany – nigdy się nie zakończyła, a jedynie miała swoje lepsze i gorsze chwile. Zbliżamy się – czego jestem również pewien – do kolejnego muzycznego przełomu. Nie przegapmy go. Może o tym, co my zrobimy w chwili obecnej, ktoś za 50 lat napisze na łamach zupełnie innej Muzycznej Podróży.

Bogato ilustrowane osobiste refleksje Antoniego Malewskiego na temat swojej życiowej drogi można przeczytać tutaj Cześć 1 "Subiektywnej historii Rock’n’Rolla w Tomaszowie Mazowieckim" można przeczytać tutaj. Część 2 tutaj  Część 3 tutaj  Część 4 tutaj  Część 5 tutaj  Część 6 tutaj Część 7 tutaj  Część 8 tutaj  Część 9 tutaj  Część 10 tutaj Część 11 tuta jCzęść 12  tutaj

Wojtek „Szymon” z Fredką podczas Spotkania po latach w Literackiej (2011)
W latach 50/60-tych ubiegłego stulecia w Tomaszowie istniało wiele zespołów grających muzykę rozrywkową, lekko jazzującą, na niezłym, profesjonalnym poziomie. Najbardziej znanym był zespół pana Edmunda Wydrzyńskiego (nauczyciel gry na akordeonie). Zespół grał na dwa saksofony, akordeon, kontrabas i perkusję. W jego repertuarze były tanga, fokstroty, walce, boogie-woogie również elementy rock’n’rolla. Grupa Zygmunta Dursta o podobnym instrumentarium i stylem przypominającym zespół pana Edmunda, również w swoim repertuarze miała, między innymi, rock’n’rollowe kawałki.


Zespół Zdzisława Piwowarskiego
Trzecim znaczącym zespołem w mieście był zespół Zdzisława Piwka Piwowarskiego (uczeń pana Wydrzyńskiego) DIX-61, przypominający wszechstronną grą nowoorleański dixland, repertuarem zbliżony do brytyjskiego zespołu Harlem Ramblers, którego liderem był najznakomitszy w tym okresie klarnecista świata, ekscentryczny Mr. Acker Bilk. Zaletą DIX-61, w odniesieniu do dwóch poprzednich zespołów, była … młodość. W repertuarze zespołu DIX-61 (saksofon, trąbka, puzon, klarnet, gitara, kontrabas, pianino, perkusja) dużo było prawdziwego Rock’n’Rolla, tego z najwyższej półki, tak w wykonaniu instrumentalnym jak i śpiewanym.

Zespół Zdzisława Piwowarskiego
Wspólną cechą tych zespołów było to, że swoje kariery rozpoczynali na dancingach (lata 1958/61) w restauracji Jagódka przy ulicy Warszawska 10 (dziś Bank BPH) w kolejności; pan Wydrzyński (58/59), pan Durst (59/60), pan Piwowarski (61/68). Tak naprawdę prawdziwy, młodzieżowy, rock’n’rollowy zespół w naszym mieście wtedy jeszcze nie istniał. Dziś mogę powiedzieć, że pierwszym zespołem grającym wyłącznie Rock’n’Roll był młodzieżowy zespół (nie miał oficjalnej nazwy), powstał i występował przy ulicy Barlickiego 9 w Klubie ZMS, braci, Mietka (niekwestionowany lider i kierownik zespołu) i Andrzeja Dąbrowskich. Nazwałem ten zespół, grupą braci Dąbrowskich tylko dlatego, że na pięciu członków zespołu było dwóch braci Dąbrowskich ale nikt z pozostałych nie miałby pretensji o taką nazwę, bo oni naprawdę byli najlepsi.


Wiosną (marzec/kwiecień) 1963 roku), bracia Dąbrowscy, Michał Holc, Andrzej Kuźmierczyk i Romek Jędrychowski zaczęli się spotykać na próbach w ZMS. Bardzo szybko zgrali się instrumentalnie, opanowali klasyczny repertuar typowy dla zespołów gitarowych a wzorcem dla nich nie mógł być żaden inny zespół jak tylko brytyjski The Shadows, czy amerykański The Ventueres. Jeden i drugi zespół był na najwyższym topie światowych list przebojów tak wg europejskiej gazety New Musical Express czy amerykańskiego tygodnika Billboard. Lata 61/65 ubiegłego wieku to światowa moda na zespoły gitarowe (perkusja, trzy gitary). W naszym kraju, myślę, że również na całym świecie nie było miasta, w którym nie powstałby choćby jeden tylko, zespół instrumentalny, jaki przedstawiłem powyżej. Pozwolę sobie wymienić zapamiętane tytuły, niektórych utworów (The Shadows, The Ventuares), w sześćdziesiątych latach były największymi, światowymi przebojami, i są nimi do dziś, a w swoim repertuarze mieli chłopcy z Klubu ZMS; Foot Tapper, Dance On, Apache, Geronimo. Kon-Tiki, Atlantis, The Boys, FBI, Midnight, Wonderful Land, Pice Pipe, Man Of Mystery, Blue Stars, Genie With The Light Brown Lamp, 36-24-36, Cosy, Quatermaster’s Story, The Savage, Shadoogie, The Stranger czy niezapomniane Guitar Tango.


Andrzej Kuźmierczyk - śpiewający perkusista
Również Romek Jędrychowski do swojego repertuaru dobrał najbardziej klasyczne, rock’n’rollowe przeboje z repertuaru Elvisa Presleya (Don’t Be Cruel, Too Much, Love Me czy All Shook Up), Cliffa Richarda (The Young Ones, Living Doll, Lucky Lips czy Traveling Light), Jerry Lee Lewisa (Great Balls Of Fire, Crazy Arms czy Cold Cold Heart) czy Ricky Nelsona (Hello Mary Lou, Traveling Man, Stand Up). Jeżeli wspomniałem pierwszy, młodzieżowy zespół w Tomaszowie Mazowieckim, który grywał autentyczny rock’n’roll, to muszę przywołać przedwcześnie zmarłego przyjaciela, perkusistę zespołu, Andrzeja Kuźmierczyka. Andrzej to muzyczny samorodek, obdarzony cudownym głosem (śpiewał przy perkusji niczym Phil Collins), coś między czarnoskórym Nat King Colem a naszym Bogusławem Mecem. Dlatego w jego repertuarze znalazły się utwory Nat King Cola Rainbow Rose, Mona Lisa czy zbliżony głosem Fats Domino (Jambalaya, Blueberry Hill, It Keep Runing) ale najpiękniejsze w jego interpretacji były piosenki z repertuaru polskiej super gwiazdy, Marii Koterbskiej, słynne Parasolki, Lunaparki czy inny wielki przebój, Konik na biegunach. Jak dziś pamiętam ich oficjalny, pierwszy koncert na scenie Klubu ZMS. Był to sobotni, późny, majowy wieczór. Bardzo nagłośniliśmy ten występ, wszelkimi, dostępnymi środkami przekazu. Widownia wypełniona była do ostatniego miejsca. Pod ścianą stojące tłumy młodzieży i siedzące na okiennych parapetach, świadczyły o zapotrzebowaniu na tego typu muzyczne spotkania. W naszych gremiach o rock’n’rollowych zainteresowaniach, wyczuwało się w mieście wielką gorączkę przed tym koncertem.


Wojtek „Szymon”  podczas Spotkania po latach w Literackiej
Na pierwszy występ naszych przyjaciół przybyliśmy wszyscy z chaty od Szymona, jak jeden mąż. Stawili się Wojtek Szymon, Jurek Gołowkin, Reniu Szczepanik, Waldek Kondejewski, Mietek Chruścik Więckowicz, Jurek Lambert, Janusz Bartkowiak, Grzesiek Gajak czy Zygmunt Pietryniak. Przybyło dużo młodzieży internatowej, która w swoich rodzinnych miejscowościach rozsławiała dobre imię zespołu, co miało wpływ na przyszłą frekwencję na fajfach w klubie. Pan Kotalski, sekretarz ZMS, poprowadził pierwszą konferansjerkę, był bardzo dumny, cały w skowronkach, że dochował się w swoim klubie zespołu, za który nie powstydziłby się przed nikim, nawet przed wyrobionym muzycznie uchem. Ten dzień na długo utrwalił się w pamięci mieszkańcom ulicy Barlickiego i domów okolicznych, było głośno ale i melodyjnie bo jak inaczej wyrazić się o tak cudownych liniach melodycznych utworów jak Cosy, Midnight czy Peace Pipe? Mietek Dąbrowski przerósł samego siebie, jego solowe, gitarowe akcje na zawsze pozostaną nie tylko w mojej pamięci. Zespół koncertował przy różnych okazjach, po tomaszowskich, przyzakładowych świetlicach (Fabryka Dywanów, Filce Techniczne, Fabryka Skór) czy na okolicznościowych akademiach szkolnych, państwowych.


Jednak najważniejszym było to, że w naszym Tomaszowie można nareszcie (zupełnie jak w sopockim Non Stopie) bawić się na żywo przy zespole grającym rock’n’rollowe aktualności. Jesień 1963 i wiosna 1964 to systematyczne, sobotnie fajfy w klubie przy Barlickiego 9, odbywały się zawsze przy wypełnionej po brzegi sali. W tygodniu do tańca służyła muzyka odtwarzana z magnetofonu (mechaniczna) a w soboty, nieraz i w niedzielę, na żywo przygrywał zespół gitarowy braci Dąbrowskich. Teraz środek ciężkości tomaszowskich, młodzieżowych spotkań przeniósł się z centrum miasta (ZDK Włókniarz, Błękitna, Literacka, Liliput), za most rzeki Wolbórka, idąc Warszawską w kierunku Starzyc przy skwerze ulicy Barlickiego. Na parkowych ławkach (skwer przy Barlickiego) często nasza młodzież spotykała się (chłopcy, dziewczyny), by silną grupą pokonywać progi klubu ZMS. Był to najpiękniejszy okres lat 60-tych, młodzieżowych spotkań z różnych szkół i dzielnic miasta. Nareszcie młodzież szkolna czy pracująca z Tomaszowa miała swoje bazy w postaci klubów, kawiarń, do których jak dalekomorskie statki zawijała do swoich portów, przystani, a takimi stały się w mieście; kawiarnia Literacka w ZDK Włókniarz, kawiarnia Liliput (późniejsza Klubowa) w Parku Rodego, Błękitna w Hotelu Mazowieckim czy w latach 1963/65 Klub ZMS przy ulicy Barlickiego 9.




Pamiętam wspaniały pojedynek dwóch gitarowych zespołów; grupy muzycznej Błękitni z Klubu ZMS ze Skierniewic i naszych chłopaków z Barlickiego. Pojedynek odbył się w świetlicy Fabryki Filców Technicznych w niedzielne przedpołudnie, I piętro (dziś bawialnia Kajtek). Koncert, pojedynek poprowadził pan Marian Kotalski, na który zaprosił władze Wojewódzkie ZW ZMS z Łodzi i sąsiedniego ZMS z Piotrkowa. Dzięki temu wspaniałemu występowi, który przypadł do gustu władzom wojewódzkim, tomaszowska grupa muzyczna w nagrodę otrzymała na okres zbliżających się wakacji, obsługę dwóch turnusów Obozów Młodzieżowych w Ośrodku Wypoczynkowym dla zetemesowskiej młodzieży województwa łódzkiego, w Sławie Śląskiej. Miejscowość na Ziemi Lubuskiej położona jest nad przepięknym jeziorem Sławskim. W tej przepięknej, wakacyjnej wyprawie w zielonogórskie, brała również udział moja skromna osoba, ale o tym w kolejnym odcinku Historii.

3 komentarze:

  1. Witam.
    Bardzo fajny artykuł. Mogę wspomnieć, że zespołem muzycznym, który zagrał i konkurował z tomaszowskim zespołem bez nazwy był zespół muzyczny Błękitni ze Skierniewic w składzie Stanisław Kocan, Zbigniew Witowski, Włodzimierz Kaczmarek, Jerzy Lelonkiewicz. Renata Lewandowska wtedy nie brała udziału w tym wydarzeniu ani Janusz Maćkowiak.

    Pozdrawiamy i Życzymy zdrowia i sukcesów zawodowych w nadchodzącym Nowym Roku 2016.
    Błękitni

    Urywek z Pana Artykułu.
    Pamiętam wspaniały pojedynek dwóch gitarowych zespołów; grupy muzycznej z Klubu ZMS ze Skierniewic i naszych chłopaków z Barlickiego. Pojedynek odbył się w świetlicy Fabryki Filców Technicznych w niedzielne przedpołudnie, I piętro (dziś bawialnia Kajtek). Koncert, pojedynek poprowadził pan Marian Kotalski, na który zaprosił władze Wojewódzkie ZW ZMS z Łodzi i sąsiedniego ZMS z Piotrkowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. P.S.
    Jeśli chciałby Pan dopisać w tym artykule jaki to był zespół ze Skierniewic to będzie nam przyjemnie.

    Pozdrawiamy - Błękitni

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuję za informację. Tekst jest wprawdzie Antoniego Malewskiego, ale myślę, że nie tylko nie będzie On miał nic przeciw temu, aby dodać nazwę grupy, ale będzie czuł zapewne radość, że jego felietony żyją swoim życiem i cieszą się zainteresowaniem. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku. Proszę o kontakt mailowy na slaorw@wp.pl Myślę, że moglibyśmy o Błękitnych napisać wspólnie nieco więcej i ocalić Wasz zespół od zapomnienia.

    OdpowiedzUsuń