Janusz Zdunek – trębacz i kompozytor. Filar zespołów Kult, Marienburg i Syfon oraz wielu innych, które przeszły do historii polskiej muzyki improwizowanej, yassowej, jazzowej i rockowej. Lubi krótkie i precyzyjne odpowiedzi.
fot. |Marcin Wilkowski |
- Miałem 13 lat. Do rodziców przyszedł z wizytą kolega taty Ryszard Zygmunt, mówił, że zapisał się właśnie do orkiestry dętej na trąbkę i że potrzebują więcej muzyków, więc wkrótce i ja wstąpiłem do tej orkiesrty.
- Studiowałeś na Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, dzięki czemu trafiłeś do klubu Trytony, gdzie spotkałeś muzyków, z którymi założyłeś zespół Pegaz. Czy to wtedy rozpoczęła się twoja muzyczna przygoda, czy było jeszcze coś wcześniej?
- Wcześniej mieszkałem w Olsztynie,
chodziłem do szkoły muzycznej, grałem w szkolnym big bandzie i combo.
Grywaliśmy z kolegami także poza szkołą, a byli to bardzo dobrzy muzycy,
m.in.: Tomasz Szymuś, Grzech Piotrowski, Jacek Pikora.
- Po przeprowadzce do klubu
Mózg, trafiłeś do formacji Mazzoll & Arhythmic Perfection. Czy
udział Kazika Staszewskiego w nagraniu jednego z waszych albumów -
Rozmowy s catem w jakimś stopniu utorował ci drogę do Kultu?
"Mózg" 1995 J. Zdunek i Sławek Janicki (fot. Krzysztof Szymanowski) |
- W 1996 roku powołałeś do życia trio Syfon, do którego wkrótce dołączył obecny saksofonista Kultu Tomasz Glazik, a grupa zmieniła nazwę na 4 Syfon. Zagraliście kilkadziesiąt koncertów i nagraliście trzy albumy, po czym przed Syfonem pojawiła się cyfra 5. Jak ma się obecnie ta formacja i czy planujesz kolejne rekonstrukcje tego projektu?
4 Syfon Remont, Warszawa, 1999 J, Zdunek, Tomek Glazik, Jacek Buhl, Władek Refling (fot. Piotr Zdunek) |
- Niedawno zrealizowałem wywiad z Tomkiem Glazikiem. Jakby nie patrzeć... sporo was muzyczne łączy: Obaj współtworzycie sekcję dętą Kultu, obaj także stanowicie o sile Syfonu. Jak poznałeś Tomka i czy miałeś jakiś swój udział w pojawieniu się Tomka w składzie grupy Kult?
- Tomek miał 17 lat, zgłosił się do mnie na lekcje improwizacji, których udzielałem jako student akademii muzycznej. Uczył się szybko, więc zaproponowałem mu granie w Syfonie, zgodził się, było miło. Mój udział w wejściu Tomka do Kultu polegał na tym, że Tomek grał w moim zespole, Kazik usłyszał nasz występ w Mózgu, a potem zaprosił Tomka do Kultu.
4 Syfon - Festiwal Muzyka w klubie Mózg 2000 - J. Zdunek, Jacek Buhl, Tomek Glazik (fot. Wojciech Wozniak) |
fot. Monika S. Jakubowska |
- Kazik jest człowiekiem o bardzo rozległych zainteresowaniach. Mówił mi, że zajmując się w młodości punk rockiem chodził również na koncerty Jazz Jamboree i inne wydarzenia artystyczne, do kin i teatrów. Stąd w twórczości Kazika jest wiele różnych elementów, zaprasza do współpracy ludzi z różnych dziedzin.
5 Syfon - Est-Ouest Festival, Die/Francja, 2003 J. Zdunek, Jacek Buhl, dj Sky, Tomek Glazik (fot. Gilles Delimal) |
- Historia, którą opowiada Tomek, dotyczy czasu, kiedy byłem zafascynowany Mózgiem i wszystkim, co się tam działo. Myślę, że po prostu moja fascynacja udzieliła się Tomkowi.
Kult MTV Unplugged, Och-Teatr, Warszawa, 2010 (fot. Rafał Nowakowski) |
Kult Spodek, Katowice, 2009 |
- Z Kazikiem Staszewskim nagrywałeś nie tylko albumy Kultu. Od roku 2000 twoją trąbkę słychać na niemal wszystkich jego płytach solowych i krążkach grupy Buldog. Niezależnie od szyldu, pod jakim w danej chwili gracie, bardzo często stoicie na scenie w prawie identycznym składzie. Jak udało wam się stworzyć tak zamknięty i jednocześnie niezwykle stabilny układ artystyczny i czy poza sceną także jesteście przyjaciółmi?
Janusz Zdunek + Marienburg Gdańsk, 2009 Rafał Baca, Irek Kaczmar, J. Zdunek (fot. Michał Matysiak) |
- Pod koniec roku 2004, gdzieś pomiędzy Salon Recreativo a Poligono Industrial Kultu, wykorzystując nagraniową "chwilę ciszy" postanowiłeś powołać do życia własny projekt, do którego zaprosiłeś basistę Ireneusza Kaczmara oraz perkusistę Rafał Bacę. Jak i kiedy w twojej głowie narodził się Marienburg znany także jako Janusz Zdunek + Marienburg?
- Powstanie Marienburga łączy się z przeprowadzką całej mojej rodzinki - żony Beaty i syna Konstantego - z Bydgoszczy do Malborka na jakiś czas. Tam poznałem Rafała i Irka, zrobiliśmy pierwszą próbę i od razu brzmiało świetnie.
Janusz Zdunek + Marienburg + Goście Barock, Warszawa, 2014 J. Zdunek, Mario Godzina, Jarek Ważny, Irek Kaczmar, Rafał Baca (fot. Jarek Gorczyca) |
Janusz Zdunek + Marienburg + Goście Zacieralia, Progresja, Warszawa, 2014 J. Zdunek, Mario Godzina, Jarek Ważny, Irek Kaczmar (Kasia Zaremba) |
- Trąbka, bas i perkusja z wykorzystaniem urządzeń elektronicznych. Łączycie w swoim repertuarze muzykę ludową, rock, free jazz a nawet elementy drum'n'bass. Czy jest to zamierzony eklektyzm, czy wypadkowa waszych gustów? Czy przesadzę, jeśli powiem, że stworzyliście coś brzmieniowo unikalnego na skalę polską?
- Marienburg obchodzi w tym roku swoje 10-lecie istnienia. Zaplanowałeś już obchody tej rocznicy? Czego wam życzyć z tej okazji?
- Być może coś przygotujemy na dziesięciolecie, ale jeszcze o tym nie myślałem. Czego życzyć? Zdrowia, fizycznego i psychicznego.
Karpacz, 2014 Beata, Kostek, Janusz Zdunek (fot. Janusz Zdunek) |
- Różnie. Do niektórych robiłem muzykę przed zdjęciami, po konsultacjach z reżyserem, do innych - do scen już sfilmowanych, a do kilku pozostałych dałem nagrane wcześniej kompozycje i reżyser wybierał muzykę do swojego filmu.
- Będąc muzykiem Kultu, w roku 2007 wziąłeś udział w nagraniu albumów: Autor zespołu Strachy Na Lachy oraz Nieprzygoda grupy Happysad. Niemal w tym samym czasie udało ci się wydać debiutancki album Marienburga Pod Dom. Czy był to - jak dotychczas - najbardziej pracowity rok w twojej karierze artystycznej?
- Od kilku lat pracuję w swoim
stałym tempie, równolegle nad kilkoma projektami. Wydawnictwa wychodzą
zawsze z jakimś opóźnieniem i ukazanie się kilku tytułów w jednym roku
nie określa w moim przypadku zwiększenia intensywności zajęć.
- Janusz Zdunek trąbka Adam Stodolski kontrabas Przemek Borowiecki perkusja. Cóż to za nowy projekt i dlaczego funkcjonuje bez nazwy?
Est-Ouest Festival, Die/Francja, 2003 Michał Żak, J. Zdunek, Jacek Buhl, Sabine Delimal, Jacek Hałas (fot. Gilles Delimal) |
- Zapewne każdy Polak zna "Vabank". To chyba nasz największy filmowy hit o trębaczu (śmiech). Niewielu chyba jednak pamięta krótkometrażowy film Andrzeja Kondratiuka z roku 1965 "Monolog trębacza" ze znakomitą muzyką Krzysztofa Komedy. Film w groteskowy sposób przedstawia wyobcowanie artysty w otaczającym go świecie. Czy współczesny artysta odczuwa niekiedy brak zrozumienia w coraz bardziej komercyjnej rzeczywistości?
- Obecnie największym problemem do pokonania w działalności artystycznej jest zmaganie się człowieka z samym sobą. Bardzo trudno wytrwać, nie załamać się i nie zrezygnować. Znam wielu ludzi, którzy zaczynali ze mną drogę muzyczną, którzy byli bardzo utalentownani, ale po kilku latach zmagań wycofali się, zajęli się pracą bardziej stabilną.
- To będzie jedyne pytanie jakie zadałem Tomkowi Glazikowi, które pozwolę sobie dziś powtórzyć: Grasz dla dwóch całkowicie różnych publiczności. Jak myślisz, jaki procent fanów Kultu ma świadomość twojego drugiego oblicza muzycznego? Kim czujesz się bardziej - instrumentalista jazzowym czy muzykiem Kultu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz