Sławek Orwat: Kiedy rodzi się dziecko w rodzinie takiego artysty jakim jest Jan Peszek, w którym momencie życia zdaje sobie ono sprawę z tego, że scena jest również i jego miejscem? Jak długo dorastałaś do takiej decyzji?
- O to trzeba by było zapytać moich rodziców, bo oni mają pewnie lepszy ogląd tego z zewnątrz. Zawsze wiedziałam, że będę artystką i że będę robić coś w sztuce. Nigdy nie miałam pomysłów na jakikolwiek inny zawód. Było to jakby oczywiste dla mnie od zawsze. Kiedy byłam dziewczynką, bardzo chciałam pracować w cyrku, potem w operze, następnie byłam przez parę lat aktorką. Dopiero później okazało się, że drogą która jest mi najbliższa, jest robienie muzyki. Nie było jakiegoś szczególnego punktu w czasie. Była to po prostu absolutna oczywistość.
fot. Monika S. Jakubowska |
Sławek Orwat: W moim odczuciu są trzy osobowości w historii polskiej muzyki, które na przestrzeni dziejów obalały różne tabu w dziedzinie erotyzmu i cielesności w tekstach piosenek. Pierwszym był Kabaret Starszych Panów. Kolejnym był Grzegorz Ciechowski. Ty jesteś dla mnie tą trzecią postacią. Przeprowadziłaś w tej dziedzinie taką rewolucję, że często zastanawiam się nad tym, co jeszcze można w tym temacie odkrywczego powiedzieć. W jaki jeszcze sposób można erotykę podać w tekstach tak, by miało to smak, złamało kolejne schematy i po raz kolejny dopiekło hipokrytom?
- Myślę, że ten temat już tak wyeksplorowałam na przedostatniej płycie, że i ja miałam poczucie, że nie ma już nic dalej. Jeśli chodzi o seksualność, to powiedziałam tyle i takimi słowami, że jakby ten temat w sobie zamknęłam. Dlatego na nowej płycie oprócz jednej frazy: „Chwyć mnie za włosy, oprzyj o ścianę, kochaj aż całkiem myśleć przestanę” tak naprawdę nie ma słowa o seksie. W porównaniu z tym, co działo się na "Marii Awarii", to zdanie i tak jest bardzo lajtowe. Na nowej płycie poszłam krok dalej. Mówię o rzeczach, które są bardziej drażniące dla polskiego społeczeństwa. Seksualność jest rzeczywiście w Polsce tematem ciągle problematycznym, ale tematy które są na nowej płycie, to jest tak naprawdę: Piekło i Szatani. Postanowiłam po prostu pójść jeszcze dalej.
Monika S. Jakubowska: Na koncertach dajesz z siebie sto procent. Otwierasz się zupełnie, żeby przekazać publiczności to, co masz w sobie. Dużo czasu Ci zajmuje potem, aby tę „legoMarię” poskładać z powrotem?
fot. Monika S. Jakubowska |
Sławek Orwat: Na ostatniej płycie podjęłaś bardzo poważne tematy. Wyraziłaś swój stosunek do patriotyzmu i do religijności. Porwałaś się na wartości, które w polskim społeczeństwie - gdzie hipokryzja pewnie długo, a może nigdy nie przestanie istnieć - stanowią doskonały pretekst i pożywkę do ataków i rzucania oszczerstw na artystę myślącego inaczej. Jak sobie z tym radzisz?
- To było tak dla mnie ważne, żeby to powiedzieć, że wszystko to, co później się wydarzyło, tak naprawdę nie zaskoczyło mnie. Zdaję sobie sprawę z tego, że zawsze wywoływałam skrajne emocje. Przy tej płycie, to już zupełnie wymknęło się spod kontroli i było bardzo drastyczne. Taka jest cena, jaką płacę za swoją bezkompromisowość i za wolność. Ludzie w Polsce nie zdają sobie sprawy z tego, że wkurwia ich najbardziej nie to, co mówię, tylko to jak mówię i że to jest kompletnie otwarte, to że mówię o tym bez żadnych metafor i że to jest dowodem mojej totalnej niezależności. Ludzie w Polsce mają z tym duży problem i myślę, że właśnie to tak naprawdę ich najbardziej rozsierdza – nie to, co mówię, tylko jak i że w ogóle o tym mówię i że śpiewam piosenki o tym, że ktoś nie chce mieć dzieci, albo że wie jak umrze i kiedy. O tym nie robi się piosenek w Polsce. Wydaję mi się to dziwne, bo na świecie już dawno robi się o tym piosenki.
Sławek Orwat: Czy Polska ma szansę być kiedyś krajem prawdziwie wolnym?
fot. Monika S. Jakubowska |
Monika S. Jakubowska: Otwarcie mówiłaś w wywiadach o swojej chorobie, o swoim „romansie” z depresją. Czy zgodzisz się, że temat tej choroby jest w Polsce większym tabu niż erotyka i seks?
- Oczywiście. To jest bardzo symptomatyczne i jedyna rzecz, która mnie naprawdę zabolała. Była to duża odwaga z mojej strony. W Polsce jest tak, że osoby chore na raka, które mówią o swojej chorobie z detalami często wykraczającymi poza ludzką wytrzymałość, stają się bohaterami. Ja pytam... jaka jest różnica między tym, gdy ktoś opowiada o chorobie ciała, a tym gdy ktoś opowiada o chorobie duszy? To jest trudne, ale dobrze że to zrobiłam, bo masa ludzi poczuła się dzięki temu wolna i szczęśliwa. Taki mam odzew od wielu z nich.
Wywiad z Marią Peszek przeprowadziłem wspólnie z Moniką S. Jakubowską.
Monika urodziła się w Suwałkach. Pierwsze zdjęcia DDRowską lustrzanką
Exakta zrobiła w wieku lat 4. W UK od 2006. W Londynie znalazła swoje
miejsce na ziemi. Prócz fotografii pasjonatka muzyki, kaligrafii i
odkrywania Londynu. Zafascynowana jest przyrodą i codziennością
ludzkiego życia. Pochłania ją fotografowanie ulicy. Zawsze może liczyć
na nieodłączny aparat fotograficzny oraz własną cierpliwość i optymizm. W
zamian otrzymuje szczery obraz otaczającego ją świata, Z wykształcenia
jest anglistką. Była dziennikarka londyńskiego Nowego Czasu. Od kilku miesięcy współpracujemy także jako spółka autorska realizująca wywiady ze znanymi postaciami londyńskiego jazzu dla wychodzącego w Warszawie magazynu JazzPRESS. Wywiad z Moniką przeprowadzony w roku ubiegłym przez Olę Jungę można przeczytać tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz