poniedziałek, 21 lutego 2011

The Beat w Luton, czyli druga młodość drugiej fali ska, a… sprawa pol(ska) Wizjer nr 61

Muzyka ska powstało pod koniec lat 50-tych na Jamajce w skutek połączenia się rhythm’n’bluesa, jazzu i calypso. Gatunek ten reprezentował między innymi także sam Bob Marley - późniejszy twórca reggae, który chyba trochę ku swemu zaskoczeniu ponownie odkrył ska pod koniec lat 70-tych, tym razem dla Europy. Pierwsza fala ska charakteryzowała się dużo wolniejszym tempem niż to, które znamy ze współczesnych dokonań i poza Karaibami raczej nie zdobyła większej popularności. Wybuch ska w UK odnotowany w roku 1977 spowodowany był połączeniem się będących wówczas u szczytu popularności dwóch gatunków: reggae i punk rocka, co przełożyło się na znacznie przyspieszenie zapomnianego już nieco rytmu. Utwór Boba Marleya "Punky Reggae Party" był małym kamyczkiem, który uruchomił lawinę. Powstawać zaczęły jak grzyby po deszczu zespoły, z których pięć zyskało największą popularność .
Do dziś trwa wśród fanów spór o to, czy Madness, czy The Specials należy uznać za najlepszy zespół drugiej fali ska. Nie ma wątpliwości jednak co do faktu, że jeszcze tylko trzy inne grupy z tego okresu reprezentowały równie wysoki poziom. Były to: Bad Manners, The Selecter oraz The Beat i wszystkie nagrywały swoje albumy dla legendarnej wytwórni „2 Tone Records”. The Beat (znany w USA jako The English Beat) pozostawił po sobie kilka znaczących przebojów, z których „Mirror In The Bathroom” osiągnął największą popularność. Reaktywacja grupy w roku 2003 po 20 latach nieobecności na scenie została przyjęta przez wiernych fanów z entuzjazmem.
Przyznam się, że 4-go lutego na koncert w klubie Charlie Brown w Luton szedłem bardziej dla supportującego grupę The Beat zespołu New Groove Formation znanego nam z niedawnego występu na Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Po wyjściu naszych dobrych znajomych na estradę stało się jasne, że szóstka polskich fanów będzie stanowiła trzon podskakujących podczas ich występu widzów. Muzycy już w rozmowie przed koncertem kierowali pod naszym adresem ciepłe słowa i deklarowali nieskrywaną sympatię dla Polaków. Zespół powstał w 2004 roku, a ostatni jego album zatytułowany jest : "Who Made The Rules?" Po lipcowym „Bedford River Festival” i WOŚP, to już trzecie wydarzenie związane z New Groove Formation, które mam okazję recenzować.

Nasze spotkanie z New Groove Formation
Wraz z pojawieniem się grupy The Beat, pod sceną zrobiło się ciaśniej, a osoby z przedziału wiekowego 40-60 lat całkowicie zdominowały widownię. Miło było popatrzeć, jak wróciły u nich wspomnienia z młodości. Szczyt popularności zespołu przypadł bowiem na lata 1978-1983, a ich obecne brzmienie koncertowe podobało mi się o wiele bardziej niż nieco już anachroniczne technicznie nagrania z lat 80-tych. Oprócz wykonania wspomnianego "Mirror In The Bathroom", zespół przypomniał wiele innych przebojów z dawnych lat, a zwłaszcza z pierwszej ich płyty „I Just Can't Stop It”. Z owacją wiernych fanów spotkały się niezapomniane piosenki "Hands Off... She's Mine" i "Best Friend". The Beat reaktywował się bez dawnego frontmana Dave’a Wakelinga, co w jakimkolwiek stopniu nie obniżyło poziomu występu. Drugi wokalista z oryginalnego składu jako frontman obecnego The Beat poradził sobie wyśmienicie. Ranking Roger nie tylko sprawdził się doskonale jako wokalista, lecz także znakomicie wcielił się w rolę lidera grupy. Z podstawowego składu mogliśmy podziwiać także perkusistę Everetta Mortona. Jako ciekawostkę podam fakt, że wspomniany już dawny lider grupy - Dave Wakeling, którego nie ma w obecnym składzie The Beat, nadal gra i występuje w USA w identycznym repertuarze jako… The English Beat. Pod taką właśnie nazwą dawny The Beat występował i był wydawany na płytach w Stanach z powodu istnienia już na tamtejszym rynku grupy o identycznej nazwie. Tak więc obecnie na świecie istnieją dwie równoległe formacje The Beat, a w obu możemy odnaleźć po jednym z wokalistów pierwotnego składu. W uzupełnieniu pełnej wiedzy o dawnych muzykach zespołu dodam jeszcze, że dwóch innych założycieli którzy nie występują już w żadnej z wyżej wymienionych mutacji o nazwie The Beat – gitarzysta Andy Cox i basista David Steele w latach 80-tych współtworzyli ogromnie znany i popularny wówczas zespół Fine Young Cannibals.

Spotkałem na koncercie jeszcze jedną osobę, która przypomniała mi niedawną WOŚP.  Okazało się, że Greg – realizator dźwięku z Hat Factory i tym razem był odpowiedzialny za nagłośnienie koncertu. Jak widać mamy w Luton coraz więcej brytyjskich znajomych, którzy rozpoznają w Polakach współuczestników muzycznych wydarzeń. Po heavy metalowej społeczności, która jest już silnie zintegrowana, fani karaibskich rytmów  nie pozostają w tyle. Czyżby „-ska” w nazwie naszego kraju nie było przypadkowe?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz