niedziela, 24 czerwca 2018

Dla takich chwil się żyje! Polish International Musicmakers Hall of Fame po raz pierwszy.

Z Chrisem Dreja i Alexem Dmochowskim tuż po wręczeniu im Polish International Musicmakers Hall of Fame (fot. Dominik Witosz)
Przez ostatnie miesiące wydawało mi się, że wszystko, co jest do zrobienia na Wyspach w dziedzinie muzyki jest już za mną. Przez 9 lat mojej radiowo-dziennikarsko-konferansjerskiej działalności miałem przecież okazję zapowiadać takie gwiazdy polskiej sceny jak: Kazik Staszewski, Kasia Nosowska, Krzysztof "Grabaż" Grabowski, Renata Przemyk, Wojciech Waglewski, Maciej Maleńczuk, Adam Nowak czy Edyta Bartosiewicz.


Wywoływałem też na deski londyńskich scen zespoły, które albo swoją niepodważalną pozycję na rynku od dziesięcioleci posiadają (Dezerter, Pidżama Porno, Raz Dwa Trzy, Hey, Strachy Na Lachy) jak i te, które śmiało można nazwać wschodzącymi gwiazdami (Metasoma, Gabinet Looster). Wszystkie te nazwy i nazwiska, które w tym krótkim intro zdołałem przywołać w pamięci, to rzecz jasna nasza muzyczna elita narodowa, bo przecież tych, co zapowiadałem podczas koncertów, o których mówiłem z radiowej anteny lub o których pisałem było znacznie więcej.

Spotkanie z Johnem Mayallem w St. Albans
Podsumowując wszystkie najpiękniejsze muzyczne karty, jakie zdarzyły mi się w ciągu minionej dekady, nie sposób także nie odnotować spotkań twarzą w twarz z takimi gigantami światowej klasy jak Mick Box z zespołu Uriah Heep, znakomici Nigel Kennedy i Leszek Możdżer, charyzmatyczny Phil Mogg - frontman UFO, czy Jego Wielkość John Mayall, z którym podobnie jak ze wspomnianym Leszkiem Możdżerem udało mi się nawet zrealizować wywiad. Koncertów, festiwali, rocznic i innych mniejszej rangi eventów, jakie albo zapowiadałem, albo obserwowałem od strony back stage'a trudno jest mi dziś wyliczyć i nie o statystykę tu przecież chodzi.

16 czerwca w londyńskiej Jazz Cafe POSK wywołując na scenę takich herosów światowego rocka jak podpora grupy The Yardbirds i niedoszły basista Led Zeppelin - Chris Dreja oraz współtwórca bogatej spuścizny i wielkości takich gigantów jak Frank Zappa, Peter Green, John Mayall i zespołów rangi Black Sabbath czy Aynsley Dunbar Retaliation - Alex Dmochowski miałem okazję po raz pierwszy w historii wręczyć im prestiżową nagrodę Polish International Musicmakers Hall of Fame. Wydarzenie uświetniły swoim występem zespoły, których albumy zostały wydane przez ogromnie doceniany w bluesowym świecie toruński label HRPP Records Darka Kowalskiego - Mark Olbrich Blues Eternity z Londynu i Stara Szkoła z Inowrocławia.


Pierwsze spotkanie z Markiem Olbrichem (fot. Tomasz Woźniak)
Przy tej okazji dodam, iż niezwykle zasłużony dla polskiej kultury muzycznej w UK Mark Olbrich - trzeci tegoroczny laureat Hall of Fame, który pod koniec lat 60-tych wraz ze Zbigniewem Hołdysem i Wojciechem Waglewskim budował początki polskiego rocka w pierwszym (niewywodzącym się z etosu big bitu) polskim rockowym bandzie o krwistej nazwie RH-, a po latach wichrów nieokiełznanej młodości, z której pozostał mu do dziś z powodzeniem funkcjonujący przydomek "Bestia", osiadł na stałe w Londynie, gdzie oprócz intratnej posady księgowego z pasją kontynuuje nabytą w Polsce wiedzę z obsługi gitary basowej.

16 czerwca w londyńskiej Jazz Cafe POSK specjalnie dla nas pojawili się muzycy, którzy - jak już wspomniałem - dla takich legend światowego rocka jak Frank Zappa, Peter Green, John Mayall, Black Sabbath zrealizowali dziesiątki kompozycji i współtworzyli ich zespoły, a dziś dobiegają sędziwego wieku. Dlaczego ci wielcy muzycy zostali tego dnia do POSK-u zaproszeni? Ponieważ są oni jednymi z najważniejszych artystów polskiego pochodzenia na Świecie i decyzją Kapituły Polish International Musicmakers Hall of Fame otrzymali nagrodę, która w założeniu Kapituły co roku ma trafiać do rąk najbardziej zasłużonych muzyków polskich tworzących poza granicami naszej Ojczyzny urodzonych w Polsce lub w jakimkolwiek innym kraju Świata, ale posiadających polskie korzenie.


Chris Walenty Dreja

Chris Dreja (fot. Dominik Witosz)
Urodził się w Surbiton, a wychował w Kingston upon Thames. Jego ojciec był Polakiem z Bytomia. Chris Dreja wraz ze swoim kolegą Anthonym "Top" Tophamem rozpoczynali w bluesowym kwartecie Metropolitan. W ciągu roku do grupy dołączyli Keith Relf, Jim McCarty i Paul Samwell-Smith. W roku 1963 przekształcili się w legendarny zespół The Yardbirds - czołowy band należący do nurtu powszechnie nazywanego Brytyjską Eksplozją, a po podbiciu rynku amerykańskiego Brytyjską Inwazją. W tym samym roku The Yardbirds zastąpili grupę The Rolling Stones jako klubowy zespół w legendarnym Crawday Club i to właśnie wtedy narodziła się ich sława. The Yardbirds zadebiutowali koncertem z Dusterem Bennettem i bardzo młodym wówczas Jimmy Pagem. 


fot. Dominik Witosz
15-letni Topham opuścił grupę, kiedy zespół stał się formacją zawodową. Chris kontynuował grę na gitarze rytmicznej, a pracę na gitarze solowej w jego zespole dostali tacy wirtuozi "wioseł" jak Eric Clapton, a później Jeff Beck i Jimmy Page. Unikalnym nagraniem w dorobku Chrisa jest "Stroll On", gdyż tylko w nim wspólnie z naszym laureatem zagrali razem Jimmy Page i Jeff Beck. Po odejściu pierwszego basisty Paula Samwell-Smitha, Chris zmienił gitarę rytmiczną na basową. Nasz znakomity Laureat jest współautorem wielu kompozycji grupy The Yardbirds, a szczególnie tych z albumu Roger the Engineer z roku 1966. Po rozpadzie Yardbirds, Jimmy Page zaproponował Chrisowi pozycję basisty w nowym zespole, który otrzymał później nazwę... Led Zeppelin! Chris Dreja jednak odmówił, aby oddać się fotografii. To właśnie dzieło naszego laureata możemy podziwiać na tylnej okładce debiutanckiego albumu grupy Led Zeppelin. W latach 80-tych Chris Dreja grał także w spin-offowym zespole Yardbirds Box of Frogs i był częścią reaktywowanego The Yardbirds od 1992 do 2013 roku. W roku 2002 pojawił się nowy album The Yardbirds zatytułowany Birdland. W sezonie 2012/2013 Chris Dreja przeszedł serię udarów, przez co nie występował z The Yardbirds od połowy 2012 roku. W lipcu 2013 roku ogłoszono, że oficjalnie opuścił zespół z powodów medycznych.


Alex Zygmunt Stanisław “Akinola” Dmochowski

Alex Dmochowski (fot. Dominik Witosz)

Syn żołnierza gen Andersa zaczął być uznawany w Wielkiej Brytanii od czasów gry dla Aynsley Dunbar Retaliation. Byli absolutnie kultowym zespołem bluesowym, a wydane przez nich albumy, które szybko stały się hitami do dziś sprzedają się za poważne pieniądze w sklepach muzycznych - cena niektórych dochodzi nawet do 60 funtów! W konsekwencji Alex został zaproszony do John Mayall Bluesbrakers, z którym grał w Anglii, na kontynencie europejskim i w USA. Następnie Alex dołączył do zespołu Franka Zappy, gdzie grał, nagrywał i tworzył często pod pseudonimem z powodu sytuacji kontraktowej ze swoją wytwórnią. Kultowe albumy Franka Zappy jak Waka Jawaka, Hot Rats (recenzja tutaj), Grand Wazoo, Quaudiophiliac i Apostrophe są także produktami geniuszu naszego laureata. Praca Alexa Dmochowskiego jest również obecna na albumach The Lost Episodes 1972, 1974, 1996, 2004. Aleks Dmochowski grał także z takimi legendami jak Long John Baldry i Graham Bond. Nasz laureat utworzył też własny zespół, do którego min. należał Peter Green (ex. Fleetwood Mac) i ponownie dodał swój geniusz do wielkości takich krążków jak The End of the Game. Wielkość Alexa Dmochowskiego można dodatkowo podkreślić faktem, że jego numer “Warning” został nagrany przez Black Sabbath na ich debiutanckiej płycie!


Tyle o naszych laureatach można znaleźć w anglojęzycznych kronikach i dyskografiach, które niniejszym po raz pierwszy zostały zebrane i opublikowane w języku ich ojców. Nasi Mistrzowie to jednak nie tylko suche encyklopedyczne fakty. Nie zaznałbym spokoju, gdybym nie podzielił się przy okazji tej miłej uroczystości osobistymi wrażeniami i refleksjami ze spotkania twarzą w twarz i uściśnięcia dłoni, które po mistrzowsku latami potrafiły wydobywać dźwięki zapisane złotymi nutami w historii światowego rocka, bluesa i wszystkich gatunków im pokrewnych. Obaj są różni pod względem charakteru, ale obaj posiadają też pewne cechy wspólne. Chris jest niezwykle dostojny i charyzmatyczny i nie wiem w jakim stopniu wynika to z jego cech osobowości, a w jakim z wieloletniego oglądania świata z pozycji siedzącej.

fot. Dominik Witosz
Aleks zaś to przecudowny gaduła, którego gawędziarstwo przerasta wszelkie możliwości oraz zjednoczone siły Antka Malewskiego z Tomaszowa Mazowieckiego, Miśka Sędzielewskiego z Metasomy i moje razem wzięte! Podczas nagrywania rozmowy z Aleksem kilkukrotnie byłem zmuszony łapać go na wdechu i zdecydowanie wejść mu w słowo, aby trzymać kontrolę nad poruszanymi tematami. Chris Dreja natomiast to bardzo serdeczny i niezwykle ciepły człowiek, który kilkukrotnie obdarował mnie swoją radością i wdzięcznością za docenienie go przez polską społeczność, a wzruszył mnie niemal do łez, kiedy w jego rękach pojawił się nieduży aparat fotograficzny, którym nasz znakomity laureat postanowił sfotografować zgromadzoną w Polish Jazz Cafe publiczność oraz moją osobę.


Był to ten szczególny moment, w którym uświadomiłem sobie, że oto właśnie tu i teraz współtwórca tej rangi światowych przebojów jak "For Your Love", "Heart Full Of Soul", czy "Dazed and Confused" oraz fotograf i niedoszły basista Led Zeppelin uznał za stosowne uwiecznić to wszystko, co wokół niego się dzieje i najzwyczajniej w świecie niczym małe dziecko się wzruszył.

Być sfotografowanym przez Giganta rocka... bezcenne (fot. Dominik Witosz)
Z Alexem natomiast omówiłem najdrobniejsze szczegóły niezbędne do odwiedzenia Polski, gdyż... okazało się, że nigdy jeszcze w niej nie był. Powiedziałem mu, że koniecznie to niedopatrzenie musi nadrobić i osobiście zobowiązałem się pokazać mu kiedyś w skrócie najważniejsze miejsca Ojczyzny jego dzielnego taty, który wraz z Armią Generała Andersa wyzwalał uciemiężoną niemiecką agresją Europę. Obaj dostojni panowie językiem polskim wprawdzie nie posługują się, ale czy są tego świadomi, czy też nie, wiele polskich cech - i tych morfologicznych i tych charakterologicznych bez większego trudu zdołałem podczas tych niezapomnianych chwil w nich odnaleźć.


Ogromne podziękowanie i gratulacje należą się także naszym gwiazdom wieczoru - zespołom: Mark Olbrich Blues Eternity z Londynu i Stara Szkoła z Inowrocławia. O ile wielkość tego pierwszego jest wszystkim fanom bluesa na Wyspach doskonale już od lat znana i wielokrotnie przeze mnie opisywana, o tyle inowrocławski zespół Stara Szkoła to pomimo wielu lat istnienia formacja jeszcze niezbyt szeroko popularna acz - co jest unikalne i niezwykle interesujące - składająca się z muzyków, którzy założyli ją już po ukończeniu 50-go roku życia. Grający w zespole Stara Szkoła na instrumentach perkusyjnych i wszelkiej maści "przeszkadzajkach Heniu Chyła o niedawno wydanym i odnoszącym niemałe  sukcesy debiutanckim krążku swojego bandu powiedział następujące słowa: 

Stara Szkoła (fot. Dominik Witosz)
"Po 7 letniej działalności, wydaliśmy swoją pierwszą płytę pt. „Coraz bliżej”. Wydawcą krążka jest HRPP Records. 2 października 2017 roku, na początek dobrej muzycznej jesieni, zagraliśmy koncert – premierę płyty w Hard Rock Pubie Pamela w Toruniu! Wybór materiału na płytę po siedmiu latach grania, delikatnie mówiąc nie był łatwy. Ostatecznie ułożyliśmy kompozycję zapisków mężczyzny opisujących jego znaczące przeżycia z „mocno dorosłego życia”. Jesteśmy znani z prostoty muzycznego i treściowego przekazu. Na płycie staraliśmy się zbliżyć do bardziej wyrazistego, osadzonego brzmienia. Fundamentalnie ważny dla nas jest przekaz myśli, dlatego wyrażamy je po polsku, po prostu. Jesteśmy z Inowrocławia i bardzo cieszymy się i podkreślamy, że nasze miasto wsparło wydanie naszej płyty! Cytat z okładki płyty: …Po raz pierwszy spotykamy się z Państwem tak osobiście, kameralnie. Mamy nadzieję, że choć przez chwilę będziemy z Wami… 'coraz bliżej'."


Na koniec ostatnia już moja osobista refleksja. Chris Dreja, Aleks Dmochowski i Mark Olbrich w tym roku. Kogo wskaże szacowna Kapituła  Polish International Musicmakers Hall of Fame za rok? Zobaczymy...

2 komentarze:

  1. Świetny artykuł o pasji i miŁości do muzyki oraz o tym , że POLAK POTRAFI a po 50 - tce życie sie zaczyna! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Pani Bernadeto. Doceniam te słowa tym bardziej, że wypowiada je znakomita Artystka i szczera Pasjonatka muzyki i nie mogę się już doczekać naszej rozmowy, która kiedyś ukaże się na tych łamach. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń