wtorek, 18 września 2012

Katedra - nieodległa przyszłość polskiego rocka

 
Fryderyk Nguyen, Paweł Drygas, Maciek "Jim" Stępień i Michał Zasłona
26 sierpnia tuż po znakomitym koncercie we wrocławskim klubie muzycznym Madness poprosiłem o krótką rozmowę muzyków zespołu Katedra. Sierpniowy wywiad z gitarzystą, wokalistą i kompozytorem większości utworów tej grupy Fryderykiem Nguyen’em okazał się jednym z najchętniej czytanych tekstów na łamach „Muzycznej Podróży” (rozmowę tę można przeczytać tutaj.) Niespotykany sukces Katedry na naszej liście przebojów jakim jest zajęcie pierwszego miejsca przez piosenkę „Kim jesteś?” oraz wprowadzenie do pierwszej dziesiątki kompozycji „Strach i pragnienie” napisanej do polskiego tłumaczenia tekstu Leonarda Da Vinci stanowi okazję, aby przedstawić pozostałych muzyków tej czołowej formacji wrocławskiego podziemia rockowego: Maćka „Jima” Stępnia (gitara basowa), Michała Zasłonę (instrumenty klawiszowe) oraz Pawła Drygasa (perkusja).


- Jak Wam się grało dzisiejszego wieczoru?

Michał Zasłona: Grało się bardzo dobrze. Był to już nasz trzeci większy koncert w nowym składzie. Z Pawłem gra nam się wyśmienicie. Wyczuwa się u niego charakterystyczny feeling. Jest dużo urozmaiceń w jego grze, ale przede wszystkim najważniejsze jest czucie i tego u nas obecnie nie brakuje.


- Słychać że Wasze aranżacje nie są dziełem przypadku, lecz stanowią dopracowaną, harmonijną całość. W jaki sposób uzyskujecie ten efekt i gdzie tkwi tajemnica tego sukcesu?

Jim... pełna kontrola
Michał Zasłona: Po prostu czujemy to. Grając w zespole najważniejsze jest, aby się nie „przekrzykiwać”. Wszystkie solówki i wejścia instrumentów są przez nas dokładnie ustalone. Inaczej nie miałoby to sensu. Ja z Fryderykiem i Jimem gramy razem już od ponad trzech lat i doskonale potrafimy podczas koncertu porozumiewać się bez słów. Nie musimy wykonywać zbędnych gestów, aby wiedzieć w którym momencie powinniśmy coś zrobić.

- Maćku jesteś w Katedrze od samego początku i chyba najlepiej z wszystkich znasz Fryderyka. 

Fryderyk Nguyen: Wszyscy trzej – ja, Jim i Michał bardzo dobrze się znamy. To właśnie Jim (Maciej Stępień – przyp. red.) jest pomysłodawcą nazwy zespołu. 

- Ty i Fryderyk wywodzicie się ze składu nieistniejącego już zespołu The Riffers, o którym miałem okazję zrealizować w roku 2009 jeden z moich pierwszych programów radiowych. Michał w tamtej kapeli grał gościnnie.

Fryderyk... energia wulkanu
Maciek Stępień: Dodam tylko w ramach sprostowania, że z The Riffers zagrałem na Ogólnopolskim Przeglądzie Piosenki Licealisty "Wybryk" (po dwóch próbach) i jeden koncert. Więc to było też raczej "gościnnie", i stwierdzenie, że wywodzę się z tej grupy to chyba jednak przesada. Muzycy, którzy grali tam kilka lat, mogliby mieć coś przeciwko temu.

- Czy kiedy zakładaliście wspólnie Katedrę, przypuszczaliście, że po trzech latach osiągniecie tak znakomity poziom, jaki zobaczyłem na koncercie? W moim odczuciu dzisiejszym występem udowodniliście, że jesteście obecnie jednym z najlepszych polskich zespołów młodego pokolenia.

Maciek Stępień: Uważam, że do perfekcji jeszcze ciągle nam daleko, ale pracujemy nad tym. Na pewno na przestrzeni tych lat utrudniały nam to częste zmiany perkusistów. Paweł jest już naszym trzecim perkusistą, a jednocześnie tak naprawdę pierwszym. To właśnie z nim zagraliśmy przed trzema laty nasz pierwszy koncert w XII Liceum Ogólnokształcącym we Wrocławiu. Takie zmiany utrudniały nam dojście do doskonałości, bo tak naprawdę z każdym perkusistą musieliśmy wszystko niejako zaczynać od zera i ćwiczyć wszystkie stare kawałki, pracując jednocześnie nad nowymi kompozycjami.

- Nieprzypadkowo właśnie Ciebie o to pytam, bo to Ty tworzysz wraz z Pawłem sekcję rytmiczną. Widziałem podczas dzisiejszego koncertu, że bardzo czuwałeś nad Pawłem w tylnej części sceny.

 Keitha Emerson byłby dumny....
Paweł Drygas: I vice versa (śmiech)

- Było widać, że znakomicie potraficie współpracować na scenie. Unikałeś wychodzenia do przodu, pilnując wszystkiego tam gdzie trzeba było to robić na tym etapie, w jakim obecnie znajduje się kapela. Jak Ci się gra z Pawłem?

Maciek Stępień: Z Pawłem gram już ponad trzy miesiące i gra mi się świetnie. Na pewno dobrze się z Pawłem dogadujemy i jako muzycy, a także poza koncertem i salą prób. Myślę, że to jest ważne, aby sekcja rytmiczna podczas występu od czasu do czasu spojrzała na siebie. Takie drobne gesty podczas grania przydają się i bardzo pomagają.

Paweł Drygas: Prawda jest taka, że utrzymywanie kontaktu wzrokowego zależy w dużej mierze od utworu. Co ciekawe, częściej jednak utrzymuję go z Michałem i Fryderykiem…

- … który jest kompozytorem większość Waszych utworów?

Fryderyk Nguyen: Tak, ale sporo jest też utworów Jima. Chociaż jest to naprawdę duży procent naszego repertuaru, wyjątkowo akurat dzisiaj nie zagraliśmy żadnego z nich.

- Fryderyk jest postrzegany jako frontman zespołu i człowiek, który nadaje Waszej grupie sceniczny charakter. Jak Wam się pracuje z Fryderykiem?

Paweł Drygas: Kiedy Fryderyk ma natchnienie, nikt i nic nie jest w stanie go zatrzymać. Jako przykład podam genezę pewnej kompozycji, nad którą miałem okazję wspólnie z Fryderykiem pracować i która powstawała w pociągu podczas naszego powrotu znad morza. Utwór zrodził się spontanicznie podczas burzy, która nagle stała się dla nas nieoczekiwaną inspiracją. Obecnie jesteśmy na etapie dopracowywania tej kompozycji do ostatecznego kształtu.

Katedra w muzycznym transie
- O Fryderyku i Michale zasłyszałem opinię, że to najwięksi romantycy w grupie.

Fryderyk Nguyen: Przepraszam, ale to Jim jest największym romantykiem w zespole (śmiech).

- Czyli jesteście grupą romantyków grających muzykę ogólnie rozumianą jako rockowa. W moim odczuciu jest w niej bardzo dużo rocka progresywnego ale w Waszych utworach można odnaleźć również inne klimaty. Jak sami określilibyście to co gracie? 

Michał Zasłona: Rock impresjonistyczny.

Fryderyk Nguyen: Powoli odchodzimy od tego określenia. Na pewno ciągle szukamy swojego stylu. Na ten styl składa się wiele różnych inspiracji. Jest wśród nich rock progresywny, jest i hard rock. Jeśli chodzi o teksty, to inspiruje nas poezja i staramy się, aby były one ambitne.


- Kto ze znanych muzyków fascynuje Was najbardziej i kto jest Waszą największa inspiracją?

Maciek Stępień: Czesław Niemen, Pink Floyd, King Crimson i The Doors.

Michał... siła spokoju
Paweł Drygas: Ja jako nowy/stary muzyk Katedry jestem w swoich fascynacjach bardzo rozległy. Począwszy od muzyki klasycznej, przez jazz, blues, muzykę elektroniczną i hip-hop, a kończąc na brutalnych odmianach metalu. Z każdego stylu można wiele ciekawych rzeczy wyciągnąć i nawet w tak skrajnych gatunkach też można znaleźć sztukę. W przypadku Katedry jednak inspirują mnie najbardziej takie grupy jak Emerson, Lake & Palmer, Mahavishnu Orchestra, King Crimson, muzycy post-rockowi, czy nawet wczesne Black Sabbath.

Fryderyk Nguyen: Jeśli chodzi o gitarę, to oczywiście zaczynałem od Hendrixa. Jeśli chodzi o wokal, to tym wokalistą, który mnie najbardziej inspiruje jest Czesław Niemen. Wiadomo, że wychodziliśmy od Floydów i Crimsonów. Potem zaczęliśmy słuchać bardzo różnych rzeczy. Staramy się po prostu być oryginalni, nie powielać i robić swoje.

Michał Zasłona: Jeśli chodzi o klawisze, to moim dużym natchnieniem była gra Keitha Emersona z Emerson, Lake and Palmer. Było też sporo muzyków jazzowych jak Chick Corea, jak Herbie Hancock, ale tak naprawdę najbardziej z Maćkiem i Fryderykiem połączyło mnie to, że wspólnie zaczęliśmy słuchać rocka progresywnego. Lata 70-te dwudziestego wieku są dla mnie zdecydowanie najważniejszym okresem w muzyce.

- W związku z tym samo nasuwa się pytanie: nie myślisz przesiąść się na Organy Hammonda?

Michał Zasłona: Myślę, ale do tego niestety potrzeba funduszy. Mam też inne plany. Chciałbym na przykład wzbogacić swoje instrumentarium o kolejny syntezator. Najlepiej, gdyby był to legendarny moog, jednak chyba póki co może on pozostać w sferze moich marzeń.

Juz wkrótce trudno będzie się dopchać do takiej foty :-)
Fryderyk Nguyen: Dodam może jeszcze, że cenimy też bardzo polską klasykę rocka i jest to dla nas duża inspiracja. SBB i Józef Skrzek. Wskrzeszamy gdzieś z niepamięci takie kapele jak Klan. Wiadomo… zagraniczne grupy są wspaniałe, ale chcemy też wykorzystać naszą spuściznę, w której można odnaleźć dużo dobrego, i która, mam wrażenie, jest trochę zapomniana.

- Jakie jest Wasze największe marzenie na przyszły rok?

Maciek Stępień: Jedno z naszych tegorocznych marzeń spełniło się. Zagraliśmy na Slot Art Festivalu w Lubiążu. W tym roku po raz pierwszy zobaczyłem Woodstock Festival. Jestem przekonany, że naszym największym spełnieniem byłoby zagranie na dużej scenie na Woodstocku i myślę, że właśnie o to powinniśmy najbardziej zabiegać.

- Na chwilę obecną moim zdaniem najbardziej potrzeba Wam osoby, która mądrze przeprowadziłaby Was przez gąszcz polskiego rockowego „bałaganu”. Kiedy słucham Was i spoglądam na to, co dzieje się na polskim rynku muzycznym (o ile to zjawisko można w ogóle nazwać rynkiem), w moim mniemaniu Wy już należycie do ścisłej krajowej czołówki. Na polskiej scenie jest wypromowanych mnóstwo słabych kapel, które pod względem popularności (nie wiedzieć dlaczego) stoją wyżej od Was nie dorównując Wam jednocześnie poziomem artystycznym. Macie już swojego managera?

Fryderyk Nguyen: Mamy swojego opiekuna. Stwierdziliśmy ostatnio, że zamierzamy bardzo ostro zabrać się za siebie. Wkrótce nagrywamy nasz drugi mini album i przede wszystkim chcemy grać jak najwięcej koncertów.

Paweł i Fryderyk opowiadają o...  tajemniczych planach Katedry
 - Fryderyku, pozwolisz, że odniosę się na koniec do ostatniej Twojej wypowiedzi z wywiadu, jaki udzieliłeś mi kilka miesięcy temu. Powiedziałeś wówczas następujące słowa: „Szykujemy nowy projekt, o którym na razie nie mogę za dużo mówić. Jest to coś na wzór rock opery, ale nie w ścisłym tego słowa znaczeniu. Nasze teksty czasami nawiązują do poezji, choć nie uważam, aby można je nazywać poezją, bo na takie miano trzeba sobie zasłużyć. To co ma powstać, to coś na zasadzie konceptu, o którym na chwilę obecną nie chciałbym zbyt wiele powiedzieć, aby nie zapeszyć. Zdradzę tylko, że chcemy zrobić coś, czego nikt w Polsce dotychczas nie zrobił.” Czy możesz już uchylić Czytelnikom rąbka tajemnicy, czy nadal każesz nam się uzbroić w cierpliwość?

Fryderyk Nguyen: Wydaje mi się, że nadal nie możemy powiedzieć więcej (śmiech).

Paweł Drygas: Powinniśmy ten projekt określić mianem „niespodzianki”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz