poniedziałek, 21 marca 2011

Czy Brytania może się stać się wielkim śmietniskiem? (Wizjer 65)


Dziś nie będzie o muzyce. Dziś będzie o graniu na... nerwach. To ten mniej przyjemny rodzaj grania, ale także skłaniający do przelania emocji na tekst pisany.
Opieszałość w wywożeniu śmieci w niektórych brytyjskich miasteczkach wzbudza we mnie narastający niepokój, a przede wszystkim zdziwienie. Nie wiem, czy usprawiedliwieniem dla władz, które są przecież bardzo proceduralne w pobieraniu od mieszkańców należnego council taxu, może być na przykład protestacyjna akcja przedsiębiorstwa wywozowego (takie plotki obiegły mieszkańców pobliskiego Hatfield). Niewywożone stamtąd od tygodni czarne worki ze śmieciami zalegają niektóre wyznaczone miejsca do ich składowania. Jako dowód załączam powyżej fotografię posesji pomiędzy bankami Nat-West i Lloyds. Żeby nie uspokajać naszych lutońskich władz, załączam również inne zdjęcie. Tu rzecz jasna winę za stan rzeczy ponoszą miejscowi obywatele i stróże porządku. Jak bowiem określić skandaliczną sytuację, gdy obok podstawionego przez Urząd Miasta kontenera piętrzą się zwały rozrzuconych luzem odpadów. Właściciel owego „wzgórka bezmyślności” nie pofatygował się nawet, aby umieścić ten bałagan w plastikowych workach, tylko usypał stertę pod ściana domu. Nie powiem, abym odczuwał satysfakcję z powyższych znalezisk, ale poczułem się nieco lepiej w dyskusjach z Brytyjczykami odwiedzającymi Polskę, którzy zwracali niejednokrotnie uwagę na nasz polski nieporządek. A tak swoją drogą wolałbym raczej aby w obu Krajach zniknęły tego typu zjawiska, zaś odczuwanie satysfakcji pozostawiłbym na inne, znacznie przyjemniejsze dziedziny życia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz