poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Tomasz Wybranowski: Marek Karewicz (1938 – 2018) – dobry duch polskiego big bitu, jazzu i rocka

Jeszcze 31 stycznia, wraz z Antonim Malewskim, poprowadziłem specjalne wydanie programu Muzyczna Polska Tygodniówka, w Radiu WNET. Hucznie obchodziliśmy osiemdziesiąte urodziny Marka Karewicza, który w zaciszu swojego warszawskiego mieszkania przy ulicy Nowolipki, słuchał tej audycji. Mieliśmy się spotkać jesienią tego roku w Zakościelu, na zlocie fanów polskiej muzyki big bitowej. Dzisiaj wiem, że spotkamy się, ale po drugiej stronie luster i wiecznego poznania. Marek Karewicz odszedł 22 czerwca.

Był człowiekiem – legendą. Od samego początku towarzyszył poczęciu polskiego rocka. Ani jedno z ważnych wydarzeń muzycznych w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych, czy osiemdziesiątych nie uszło jego uwadze. Specjalną sympatią i estymą otaczał jazz i muzykę rockową. Te dwie kategorie stylów muzycznych stały się przedmiotem wyjątkowej miłości jego obiektywów aparatów fotograficznych. Marek Karewicz był najwybitniejszym polskim artystą fotografikiem w tej kategorii.



- Marek Karewicz jest wybitnym artystą fotografikiem. To on wykonał setki tysięcy kapitalnych, niekiedy historycznych zdjęć. – w taki sposób o Marku Karewiczu wypowiadał się ojciec chrzestny polskiego rock’n’rolla, pan Franciszek Walicki. Te słowa możemy przeczytać e jego ostatniej książce „Epitafium na śmierć rock’n’rolla”. Przytoczę jeszcze kilka zdań z tej książki:

- Marek to nie tylko imię, to także nazwisko Marka Karewicza. Wystarczyło powiedzieć Marek, a każdy wiedział, że chodzi o człowieka, bez którego historia polskiego rocka byłaby niepełna.

Antoni Malewski, inny kronikarz polskiej muzyki, uważa, że Marek Karewicz zawsze był tam, gdzie jęczały gitary, bas wypruwał wnętrzności, a perkusja wyznaczała rytm serca. Był częścią polskiego rock’n’rolla, jego kronikarzem i sumieniem. Pod obstrzałem jego obiektywu znalazły się dziecięce lata polskiego rocka, prekursorzy „mocnego uderzenia”, gwiazdy i gwiazdki lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych, osiemdziesiątych czy dziewięćdziesiątych.

Miłość do synkopowanej frazy i migawki aparatu

Po powojennym okresie pobytu w Tomaszowie Mazowieckim, Marek Karewicz przeniósł się do Warszawy, gdzie ukończył warszawskie Liceum Fotograficzne przy ulicy Spokojnej. Później zdobył indeks Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi, na wydziale operatorstwa. To właśnie w Łodzi dopadł go bakcyl jazzu i rock’n’rolla, który zza „żelaznej kurtyny” przenikał do Szarek, odrapanej i komunistycznej Polski lat 50. ubiegłego wieku. Pochłania go i fascynuje jazz. Ukąszenie muzyka jest tak silne i mocne, że odkłada na bok wyuczony zawód i po powrocie do Warszawy uczy się gry na kontrabasie i trąbce

- Po skrzypcach kontrabas by jego kolejnym, strunowym instrumentem, z którym Marek zakładał spore nadzieje. Największym problemem z kontrabasem było przemieszczanie się ulicami Warszawy. Posiadał wówczas modny skuter wśród młodzieży, włoską Lambrettę – wspominał w moim programie w Radiu WNET Antoni Malewski.

Rady Leopolda Tyrmanda

Marek Karewicz zamienia kontrabas na trąbkę. Uśmiechnięty i szczęśliwy, trzymając ten instrument w dłoni, bierze udział nowoorleańskim marszu w Sopocie, w lipcu 1956 roku, kiedy Polska i Polacy wierzą, że odwilż jest możliwa. Pełen nadziei i pasji muzycznego spełnienia zostaje trębaczem grupy Six Boys Stompers. W jej składzie zagrał podczas otwarcia klubu Hybrydy. Tam jego grę obserwuje legendarny już wtedy dziennikarz, publicysta i pisarz, oraz wytrawny znawca jazzu, Leopold Tyrmand. Autor wybitnego „Dziennika 1954” i powieści „Zły” podszedł po koncercie do Marka Karewicza i bez ogródek powiedział:

- Marek, widziałem twoje zdjęcia. Są wspaniałe, radzę ci, przestań pierdzieć w ustnik tej trąbki. Weź się za fotografowanie i rób to, w czym jesteś najlepszy.

Od tamtej pory Marek Karewicz wziął sobie głęboko do serca słowa Leopolda Tyrmanda. Jak głosi pewna anegdota, sprzedał trąbkę za 50 ówczesnych złotych trąbkę jednemu z fanów warszawskiej Legii i skupił się tylko na fotografii.

- Powrót Marka do fotografowania, w krótkim czasie pracy w tej branży, przyczyniło się, że stał się jednym z największych i najwybitniejszych w świecie, artystów fotografików – powiedział Piotr Rodowicz, obecny Prezes Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego.

Największy fotografik największych muzycznych legend

fot. Marek Karewicz
Marek Karewicz był najbardziej cenionym fotografikiem w branży muzycznej, nie tylko w naszym kraju. Gościł na wszystkich największych festiwalach, robiąc przy tym setki tysięcy zdjęć, twórcom polskiej i zagranicznej piosenki, uczestnikom festiwali jazzowych (Jazz Jamboree w Warszawie, Jazz nad Odrą w Wrocławiu, czy Jazzowa Zadymka Śnieżna w Bielsku-Białej). Zapraszamy był także na festiwale jazzowe i rock’n’rollowe za granicą. Marek Karewicz uwiecznił podobizny m.in. członków The Beatles i The Rolling Stones (słynny koncert z 13 marca 1967 rok w warszawskiej Sali Kongresowej i sesja fotograficzna jego autorstwa). Wykonał w swoim życiu ponad dwa miliony negatywów, i był autorem projektów ponad 1 500 obwolut albumów muzycznych. O jego kunszcie, klasie i mistrzostwie niech świadczy fakt, że został zatrudniony, jako główny fotografik, na trasach koncertowych dwóch największych z największych artystów.

fot. Marek Karewicz
Przez dwa lata objechał niemal cały świat z legendarnym Rayem Charlesem, autorem słynnego szlagieru „Hit The Road Jack”. Potem, przez ponad rok, jest w trasie z największym jazzowym trębaczem wszech czasów – Milesem Daviesem. Nie każdy wie, że Marek Karewicz jest twórcą największego zdjęcia świata Milesa, o wymiarach 10 x 3 metry. Wykonał je na zamówienie amerykańskiego artysty. Zawisło ono na największym wieżowcu Nowego Jorku. A fotogramy Czesława Niemena? A zdjęcia Czerwonych Gitar i No To Co, że powrócę na polskie podwórko. A słynna okładka płyty Breakout „Blues” z 1971, gdzie Tadeusz Nalepa idzie przed siebie, trzymając za rękę swojego małego syna Piotra? W 2003 roku, w uznaniu wybitnych zasług dla kultury odznaczony został Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. W dowód jego zasług Kapituła Nagrody Polskiej Akademii Fonograficznej „Fryderyk”, w 2012 roku uhonorowała Marka Karewicza „Złotym Fryderykiem”.

W roku 2014, nakładem krakowskiego wydawnictwa SQN, ukazał się ponad dwustustronicowy album ze wspomnieniami i fotografiami Marka Karewicza „Big Beat”. Wspomnienia, nie tylko muzyczne i zawodowe, mistrza fotografii spisał Marcin Jacobson. Na pierwszej stronie wydawnictwa, tak o sobie opowiedział:

„Nazywam się Karewicz, Marek Karewicz. Jestem fotografikiem. Fotografowałem jazz i z tego jestem głównie znany. Zrobiłem kilkaset tysięcy zdjęć, zaprojektowałem też sporo okładek płytowych. Wystawiano je na wszystkich kontynentach. Kilka lat temu paru kolegów przygotowało mój album fotograficzny "This Is Jazz". Teraz postanowili wydać zbiór moich zdjęć i wspomnień o artystach big-beatowych. Mam wśród nich wielu przyjaciół, ale prawdę mówiąc, nigdy nie przepadałem za taką muzyką, nie bardzo więc wiem, jak się do tego zabrać. Dlatego najpierw opowiem, w jaki sposób zostałem jazz-fanem i fotografikiem, a potem powspominam sobie o bohaterach tego albumu i zobaczymy, co z tego wyjdzie.”

22 czerwca 2018 roku Marek Karewicz odszedł za horyzont poznania Wszech Rzeczy. Zostanie po nim wielka pustka.

Tomasz Wybranowski 


Tomasz Wybranowski. Roztoczanin z serca Zamojszczyzny, rocznik 1972. Absolwent polonistyki na UMCS (specjalność edytorsko – medialna). Studiował także jako wolny słuchacz filozofię i politologię. Doktorant wydziału Nauk Politycznych UMCS. Pracował w radiu Centrum, Puls, Top, oraz kieleckim TAK, był korespondentem radiowej „Trójki”. Publikował (i publikuje) w pismach „Próba” , „Dziennik Wschodni”, „Kurier Lubelski” , „Praca i Życie Za Granicą”, „Nowej Okolicy Poetów”, „Zamojskim Kwartalniku Kulturalnym”, magazynie „Kontury”, miesięczniku „Dziś”. Korespondent tygodnika „Przegląd” w latach (2006 – 2012), redaktor dwumiesięcznika „Imperium Kobiet i kwartalników Kontury oraz Zamojski Kwartalnik Kulturalny. Publikuje w tygodniku „Uważam Rze”. Od 2005 roku w Irlandii. Na przełomie 2005/2006 był redaktorem naczelnym tygodnika „Strefa Eire”. W latach 2006 – 2008 wydawca i redaktor naczelny miesięcznika „Wyspa”. Wydał trzy przewodniki po Irlandii „Irlandzki Niezbędnik. Irish ABC”. W latatch 2008 - 2012 nieprzerwanie redaktor naczelny tygodnika (później miesięcznika) „Kurier Polski”. W latach 2008 – 2009 był także irlandzkim korespondentem Polskiego Radia i Informacyjnej Agencji Radiowej. Współpracował także z Radiem Vox. Obecnie nieprzerwanie wydawca i prezenter programu „Polska Tygodniówka” (ponad 270 wydań)  nadawanego w każdą środę w dublińskiej rozgłośni NEAR 90, 3 FM. W każdy piątek (10.00 – 11.00) w Radiu WNET (Polska) pojawia się jego autorski program „Irlandzka Polska Tygodniówka”. 

Cykl programów o historii muzyki światowej „Muzyczne Terapie” gości także w austriackim Radiu FRO. Autor czterech tomików wierszy („Oczy, które...” 1990,  „Czekanie na świt” 1992,  „Biały” 1995 i najnowszy „Nocne Czuwanie”). Jego wiersze drukowano w ponad dwudziestu antologiach poetyckich (ostatnio „Harmonia Dusz” Warszawa 2011). Na początku roku 2013 ukaże się specjalna wersja zbioru „Nocne Czuwanie” wraz z audiobookiem (wydawnictwo Kontury). Rok 2011 przyniósł nominację do nagrody „Polak roku w Irlandii”. Tomasz Wybranowski wyróżniony został przez środowiska polonijne w Irlandii nagrodą „dziennikarz roku 2010”. Doktorant wydziału Nauk Politycznych UMCS. Przygotowuje dwie publikacje na temat polskiej muzyki rockowej w czasie zrywu wolnościowego 1977 – 1990. Do tej pory ukazało się jego pięć artykułów naukowych poświęconych mediom, głównie imigracyjnym. Od czerwca 2015 tomek prowadzi Listę Przebojów Polisz Czart, która dzięki niemu rozpoczęła swoje drugie życie  Aby poczuć klimat audycji Tomka, zapraszam do wysłuchania znakomitego programu poświęconemu Grzegorzowi Ciechowskiemu. Można posłuchać go tutaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz