Całkiem niedawno, gdy wzięłam do ręki pewną książkę, wypadł z niej kawałek kredowego papieru. Jak się okazało, był to bilet sprzed trzech lat na koncert zespołu Haydamaky we wrocławskim klubie Łykend. Pamiętam, że była zima i kiedy weszliśmy z przyjaciółmi do klubu wszystkie stoliki i miejsca przy barze były już zajęte. Tylko jeden stół był wolny, więc właśnie tam skierowaliśmy nasze kroki. Sącząc piwo i rozmawiając, czekaliśmy na rozpoczęcie koncertu. Po drugiej stronie naszego "blatu" usiadła niewielka grupa. Dopiero gdy impreza się zaczęła, zdaliśmy sobie sprawę, że byli to ukraińscy muzycy we własnych osobach. Wtedy to po raz pierwszy miałam okazję usłyszeć tę grupę na żywo. Przygoda z Haydamakamy zaczęła się dla mnie rok wcześniej, kiedy to znajomy podarował mi płytę "Ukraine calling" - moją pierwszą płytę Haydamaków. Od tego momentu datuje się moja szczera fascynacja tym zaspołem. Formacja powstała na początku lat dziewięćdziesiątych i początkowo działała pod nazwą Aktus. Choć grupa nie należy do najmłodszych, poza Ukrainą jest znana szerszej publiczności od dość niedawna i właśnie z wyjściem poza granice kraju wiąże się zmiana nazwy zespołu. Polskim odbiorcom może się ona wydać nieco kontrowersyjna, ale artyści pragnęli, aby jednała ona ich muzykę z ideałami wolności oraz sprawiedliwości i była mocniej związana z ukraińską kulturą. Grupa Haydamaky to zespół grający etno-rocka. Ich muzyka to mieszanka rytmów ska, reggae, punku i alternatywnej ukraińskiej muzyki folkowej. Sami muzycy określają ją mianem kozak-rock. Liderem zespołu jest Ołeksandr Jarmoła, któremu na scenie towarzyszą Iwan Lenio - akordeon i cymbały, Wołodymyr Szerstiuk - gitara basowa, Serhij Borysenko – perkusja, Ołeksandr Demianenko - gitara i mandolina; Serhij Sołowij – trąbka oraz Ołeksandr Czarkin - puzon.
Mojego pierwszego spotkania z grupą Voo Voo nie pamiętam - po prostu "była" od zawsze. Chyba każdy zna takie utwory jak „Nim stanie się tak jak, gdyby nigdy nic”, czy „Nabroiło się”. Grupa istnieje na polskiej scenie muzycznej nieprzerwanie od ćwierć wieku. Obecnie skład Voo Voo tworzą: Wojciech Waglewski - gitara i wokal, Mateusz Pospieszalski - multiinstrumentalista, Karim Martusewicz - bas oraz Piotr "Stopa" Żyżelewicz - perkusja. Podobnie jak Haydamaki, Voo Voo gra zróżnicowaną muzykę, opierającą się głównie na połączeniu rocka i różnokulturowego folku.
„Z kolegami się spotkałem , trochę się ich obawiałem.
Ale będzie znowu jatka , „uważaj” – mówi matka
Na początku gadka krótka, potem jakaś skromna wódka.
To nie kłótnia, to nie zwada , ten utwór nie jest na dwa”
Ale będzie znowu jatka , „uważaj” – mówi matka
Na początku gadka krótka, potem jakaś skromna wódka.
To nie kłótnia, to nie zwada , ten utwór nie jest na dwa”
"Z Kolegami"
I stało się tak, że anno Domini 2007 oba zespoły spotkały się po raz pierwszy, kiedy to zagrały na wspólnej scenie z okazji koncertu Europejski Most – Granica 803. Rok później zawiązała się współpraca i rozpoczęto próby. Na wspólną płytę fani obu grup musieli poczekać kolejny rok. 4-go czerwca 2009 roku ukazał się album „Voo Voo i Haydamaky". „Jak dużo mamy do przejścia wielkich rzek” – śpiewają Wojtek Waglewski i Ołeksandr Jarmoła w „Babilon System”. Voo Voo i Haydamaky „przeszły” swoją „wielką rzekę” w wielkim stylu. Oba zespoły
na płycie
nawzajem się uzupełniają. Energetyczne „kozackie” granie Haydamaków tonuje leniwy, może nieco melancholijny śpiew Waglewskiego, a ostre, niemalże punkowe brzmienie współgra ze świetnymi solówkami gitary i saksofonu muzyków z Voo Voo.
Na albumie nie usłyszymy żadnych zgrzytów.
Zespoły grają jak jedna, dobrze naoliwiona maszyna. Cały album tworzy dziesięć utworów. Czy tylko, czy może aż - każdy oceni sam. Płytę trzeba przesłuchać kilka razy. Za każdym wysłuchaniem znajdziemy na niej bowiem coś nowego. Tematyka utworów jest dobrze wszystkim znana - szczęście, miłość i przyjaźń, ale dzięki temu, że zaśpiewana w dwóch językach i ciekawych aranżacjach - niecodzienna.
"Wiele spotkań już za nami i spotkamy się jeszcze raz.
A każde z nich jak dynamit i co chwilę tyle zmienia w nas.
Niby różnic miedzy nami wiele i budują między nami most,
Lecz muzyka wygra z tym co dzieli, bo muzyka spotyka wszędzie ten sam los... "
"Babilon System"
Płyta ma klimat muzycznej "nasiadówki" kilkunastu kolegów z instrumentami - to, chyba niezamierzona, symboliczna wymowa albumu. Gdy ucichły wielkie słowa, wygłaszane przez wielu polityków, zarówno polskich jak i ukraińskich w czasie Pomarańczowej Rewolucji i krótko po niej, okazało się, że znów zaprzepaszczono szansę na zbliżenie się obu krajów i nawiązanie współpracy, znów zburzono słabą kładkę, która powinna być wytrzymałym mostem. Muzycy Voo Voo i Haydamaków grają razem nie bacząc na stereotypy i polityczno-historyczne awersje, grają razem tak, jak powinny "zgrać" się razem oba narody. Chyba najbardziej rozpropagowanym, a przez to najbardziej rozpoznawalnym utworem płyty jest "Wyszła młoda". Początek nagrania przywodzi na myśl utwory Gorana Bregovica, ale nie daj się zwieść drogi czytelniku - u bałkańskiego barda na pewno nie usłyszysz tego "kozak-rockowego" pazura, ani charakterystycznej dla Wojtka Waglewskiego maniery tekstu.
"Nie płacz, proszę cię, nie wylewaj łez,pPłaczem Boga dziś zasmucisz.
Powiedz wszystkim tym, co chcą skłócić nas że przeciwko nim Bóg się zwróci.
Powiedz wszystkim, co zepsuć miłość chcą, że Bóg załatwi ich lewą nogą.
Jeśli jednak Bóg będzie wrogiem nam, moja będziesz, wiem mimo Boga. "
"Wyszła Młoda"
Mam nadzieje, że dzięki tej płycie polscy odbiorcy, parafrazując słowa Mickiewicza, uszy natężą ciekawie i usłyszą głos znad Ukrainy, a dokładniej muzykę. Polacy po latach spędzonych za żelazną kurtyną, wciąż skierowani są twarzą na zachód, zapominając, że nasi wschodni i w ogóle słowiańscy sąsiedzi również mają do zaoferowania świetną i wartościową muzykę. Dla wszystkich miłośników grania Voo Voo płyta będzie kolejną pozycją potwierdzającą fakt, iż zespół stanowi fenomen na polskiej scenie, że jest ponadczasowy, że nie stracił nic na swojej wartości i nie popadł w rutynę. Czapki z głów! Płyta będzie również świetną okazją dla tych z Was, którzy pierwszy raz stykają się z tymi zespołami, bądź dla tych, którzy poszukują swojej muzycznej "terra nova".
"Błyskawicą nad polem, biedą, gonitwą za Tobą,
Słowem, modlitwą, brzytwą ostrą,
Hartem ducha, chwilą ciszy...
Wciąż i wciąż... wzbudzam twą ciekawość."
"Bądź Zdrowe, Serce Me"
Kasia Górnaś - autorka niniejszej recenzji jest znaną w moim środowisku miłośniczką muzyki folkowej, a zwłaszcza ukraińskich przedstawicieli tego nurtu. Zadecydowały o tym bez wątpienia jej rodzinne związki z tym słowiańskim narodem, z którym nas Polaków łączą stosunki wielowiekowe, jakże często burzliwe. Będąc autorem recenzji płytowych na łamach tygodnika "Wizjer", nie bez powodu udostępniłem tym razem właśnie Kasi muzyczne szpalty 18-tej strony. Historia polsko-ukraińskich stosunków muzycznych jest bowiem znacznie mniej znana od historii niekoniecznie chwalebnych stosunków politycznych pomiędzy tymi narodami, a któż lepiej może nam o nich opowiedzieć, jeśli nie Kasia - absolwentka Ukrainistyki? Życzę miłej lektury, a podczas słuchania płyty niech Wam się nogi same rwą do tańca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz