Wioletta Wysocka rocznik '65 - z wykształcenia nauczycielka historii, którą ukończyła w Olsztynie, gdzie po raz pierwszy spotkała się z grupą Czerwony Tulipan. Z zamiłowania prezenter radiowy /dziennikarz. Prowadząca audycję Galeria Misz - Masz w Radiu Bedford. Nauczycielka w Polskiej Szkole Jana Pawła II. Obecnie pracownik Polsko - Brytyjskiej Fundacji PBIC .Pomimo dojrzałego wieku (ale jeszcze nie tak dojrzałego jak węgiel kamienny) - wielka miłośniczka polskiego hip- hopu, ze szczególnym uwzględnieniem WWO, Paktofoniki, Slums Attack, Chady, 52 Dębiec, Grammatick, którymi zaraziła swojego wówczas nastoletniego syna i uczniów, dla których pisanie historyczno - hiphopowych tekstów stało się czymś zwyczajnym. To wszystko nie oznacza jednak, że nie lubi innego rodzaju muzyki. Wychowana na muzyce Joy Division, Jethto Tull, Omega, Led Zeppellin oraz audycjach Marka Niedźwieckiego i Piotrach Kaczkowskiego - Między dniem, a snem, czy Liście Przebojów Programu Trzeciego. Jej kolor rozpoznawczy - czerwień, która zupełnie oddaje jej temperament i osobowość. Znajomi mówią o jej wrodzonym życiowym ADHD. Od zawsze zaangażowana w działalność społeczną na rzecz innych ludzi. Babcia trójki wspaniałych wnuków... jak również Babcia hip-hopu - jak mówią o niej radiowi koledzy. Kocha poznawać nowych ludzi, stąd jej miłość do zapraszania coraz to nowych gości na swoje audycje oraz do przeprowadzania wywiadów. Od zawsze pisząca do gazet lokalnych i polonijnych.
fot. Artur Grzanka |
Stefan Brzozowski: Sześćdziesiąt pięć? To cudownie, przyznam że my nie liczymy takich rzeczy. Ale, jeśli posiłkowałaś się nasza stroną, to ta liczba jest przekłamana, bo na niej są podane tylko koncerty oficjalne, a tak naprawdę, było ich jeszcze kilkanaście więcej. Nie zostały one tam podane głównie dlatego, że były to koncerty zamknięte, dla jakiejś grupy, dla firmy i tak dalej.
Wiola: To imponujące, zwłaszcza, że rodzaj muzyki, którą prezentujecie jednak jest muzyką niszową, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
fot. Artur Grzankas |
fot. Artur Grzanka |
Stefan: Niemalże sto procent naszych koncertów jest realizowanych w ten sposób, że najpierw ktoś do mnie dzwoni i pyta czy jesteśmy w proponowanym terminie wolni i czy zgodzimy się wystąpić w takim, a takim miejscu. Czyli, generalnie rzecz biorąc, tylko i wyłącznie z inicjatywy tych, którzy nas zapraszają przez te trzydzieści lat, nadal jesteśmy na scenie i gramy koncerty.
Wiola: Wiem, że słuchają was naprawdę różne pokolenia, ja sama kiedy byłam na studiach, pamiętam wasze występy na zamku w Olsztynie.
fot. Artur Grzanka |
Ewa Cichocka: Chciałam jeszcze dodać, odnośnie poprzedniego pytania, że to co my prezentujemy ze sceny, to coś, co my po prostu uwielbiamy. To jest poszukiwanie pięknej literatury. Ten poetycki, literacki język, którym się posługujemy, jest dla nas bardzo ważny. To jest również piękna muzyka, którą w większości tworzy Stefan … i to jest także nasza wrażliwość. My adresujemy naszą twórczość do ludzi, którzy posiadają podobne uczucia co my. I to jest takie wzajemne poszukiwanie się. Dopóki są ludzie tacy jak my – a wierzymy, że jest ich ogromna ilość – to właśnie do nich trafiamy z naszą działalnością i nie ma znaczenia czy są to ludzie starzy, czy młodzi, ponieważ uważamy że wszyscy jesteśmy młodzi duchem.
fot. Artur Grzanka |
fot. Artur Grzanka |
fot. Artur Grzanka |
fot. Artur Grzanka |
Stefan: Ja myślę, że pomaga.
Ewa: Ja akurat nie mam muzycznego wykształcenia i to, co prezentuję na scenie, to wynik doświadczenia i faktu, że „człowiek uczy się całe życie” prawda? To jest suma wszystkich warsztatów muzycznych i spotkań z innymi artystami podczas lat naszej działalności, podpatrywanie, praca własna i tak dalej. Więc ja nie mam stricte szkolnego wykształcenia muzycznego jako takiego. Mogę chyba stwierdzić, że ani mi to nie przeszkadza, ani nie pomaga
Wiola: Ale wasze barwne stroje są twoim pomysłem.
Ewa: Tak, w większości przypadków.
Stefan: Ja myślę, że na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć indywidualnie. Krystyna ma swój świat, Ewa ma swój świat i ja również mam swój świat. Mamy wybitnych muzyków, którzy doskonale odnajdują się w tej naszej rzeczywistości . Andrzej Czamara, na swojej gitarze, też kreuje swój własny świat. Nikt nie gra tak jak on. Więc, generalnie rzecz biorąc, każde z nas uczy się z dnia na dzień i jestem przekonany, że pobyt tutaj również wiele nas nauczy. Kto wie, jak to nam zaprocentuje w przyszłości i co wniesie w nasze życie, a co my wniesiemy w życie ludzi, którzy przyszli na to dzisiejsze spotkanie. Myślę, że należy na nas patrzeć bardziej jako partnerów, z którymi chcemy się zobaczyć, spędzić fajnie czas i porozmawiać o czymś ważnym.
fot. Artur Grzanka |
Ewa: Jak się czuję? Generalnie sprawdzam merytorycznie, czy wszystko się zgadza i czy rzeczywiście, ta określająca nas myśl, zawarta w pracy magisterskiej, jest prawdziwa, zgadzająca się z naszą filozofią. Ponieważ z boku wygląda to tak, że wychodzimy na estradę, sprzedaje się bilety, jest grany koncert – komercja po prostu – a to nie jest prawdą .
Wiola: Zgadzam się z tym. Ja jeżdżę często na koncerty i wasza muzyka jest specyficzna, jesteście – jak mi się wydaje – artystami dla specyficznego grona odbiorców, smakoszy tego rodzaju muzyki, że tak to określę.
fot. Artur Grzanka |
Wiola: Wasza ostatnia płyta, jeśli mnie pamięć nie myli, ukazała się w 2011 roku, to już ładnych kilka lat temu. Jakie są wasze plany na przyszłość?
Stefan: W studiu radia Olsztyn kończymy już nagrywać nową płytę, która będzie nazywać się Pieśni o drodze i będzie dedykowana naszemu, zmarłemu przyjacielowi i poecie Jurkowi Ignaciukowi. Myślę, że uświetni ona ten rok trzydziestolecia działania zespołu – na pewno ogłosimy jej premierę swoimi kanałami, czy to wśród znajomych, czy na naszej stronie i facebooku. W każdym razie, powinniśmy skończyć nagrania w tym roku, natomiast zobaczymy, czy wydawca zdąży ją przygotować jeszcze w tym, czy dopiero na wiosnę przyszłego roku . Tulipany pięknie zakwitają wiosną i może z tej metafory skorzystamy przy promocji naszej trzynastej już płyty.
Wiola: W takim razie czego można jeszcze życzyć Czerwonemu Tulipanowi w tym jubileuszowym roku?
Ewa: Tego, żeby spotykać się jak najczęściej z ludźmi na koncertach, bo to jest wspaniałe. Żeby odkrywać nowe miejsca, takie jak chociażby to, które teraz odkrywamy tu w Londynie .
Stefan: Ja jeszcze dodam, że chciałbym, żebyśmy takich otwartych ludzi – bo nasze koncerty są tylko pretekstem do tego żeby zagłębić się w siebie – spotykali . Ludzi, z którymi można porozmawiać na poważne tematy, a nie tylko o tym co kupiłem i co posiadam. Żeby wejść jednak w coś, co jest najpiękniejsze, bo każdy z nas jest oddzielną całością, często zakrywaną zachowaniami, którymi kreujemy siebie na zewnątrz, podczas gdy każdy z nas jest w środku oddzielną całością, pięknem samym w sobie. I chcielibyśmy sobie życzyć, żeby to nie ustawało, żebyśmy cały czas spotykali na swojej drodze pięknych ludzi, którzy nie boją się zajrzeć w siebie i dać nam coś od siebie, bo to nas wszystkich bardzo wzbogaca.
Wiola: Piękne podsumowanie, dziękuję bardzo za rozmowę.
Stefan: Dziękujemy serdecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz