Kate Kiebala - vocal |
Darek: Lubię
"grzebać" w Internecie i nieustannie szukam nowych
możliwości promocji dla naszego zespołu. Na znanym wszystkim
najpopularniejszym portalu społecznościowym pewnego dnia
zobaczyłem, że niedaleko mojego miejsca zamieszkania znajduje się
siedziba polskiej audycji radiowej, a na dodatek zaprzyjaźniony z
nami zespól Human Control, z którym często wspólnie gramy
koncerty, także wspomniał mi o waszym istnieniu. W pewnym momencie
postanowiłem w końcu do Was napisać.
- W tym momencie pozwolę więc
sobie przesłać pozdrowienia dla zwycięzcy poprzedniego notowania
naszej listy przebojów - grupy Human Control, która już po raz
trzeci z rzędu załapała się do pierwszej trójki naszego
zestawienia. O czym jest "Tick Tock" – najnowszy PoliszCzartowy hit z
numerem 1 ?
Darek Bańka - gitara |
- Sylwek to "Wiśnia",
Darek to "Orzech". Skąd wzięły się Wasze ksywy i czy
Kasia i Damian też są jakoś nazywani w ścisłym kręgu znajomych
i przyjaciół?
Sylwek:
W
zasadzie mówią
na mnie Wiśnia, po prostu od nazwiska, natomiast znajomi w UK często
nazywają
mnie Sly - skrót
od imienia niczym Stallone.
Kasia:
Nigdy
ksywy nie miałam
i dobrze mi z tym.
- To co w moim odczuciu jest w
zespole Volumeyes najbardziej wyjątkowe, to stylistyka. Nie znam żadnego innego polskiego zespołu grającego muzykę
podobną do Waszej. W jaki sposób powstaliście i skąd wziął się
pomysł na takie brzmienie?
Damian: Historia
naszego wspólnego grania zaczęła się od cover bandu. W tamtych
czasach graliśmy w pubach piosenki innych artystów i po pewnym
czasie stwierdziliśmy, że już nam się to znudziło. Nie
chcieliśmy być nieustannie kojarzeni jako zespół chałturniczy. W
pewnym momencie stwierdziliśmy, że nadszedł już czas, aby zacząć
nagrywać własne piosenki. Mieliśmy na dodatek w składzie pewną
zdolną Kasię, która zaczęła pisać teksty i tworzyć muzykę
(śmiech).
Sylwek: Znudzony
graniem coverów odskoczyłem w inny świat jako basista punkowej
formacji, jednak za namową reszty Volumeyes powróciłem i dodałem
od siebie nieco buntu.
Damian Patyra - perkusja |
Darek: W czasach, kiedy jeszcze graliśmy covery, niewiele brakowało, a popełnilibyśmy poważny błąd. Pewnego dnia przyszła do nas po raz pierwszy na próbę Kasia i zagrała na klawiszach. Nie bardzo mi to pasowało. Wiesz, dwie gitary, rockowa muza i ten klawisz jakoś mi nie pasował. Osobiście byłem przeciwny temu, by Kasia była w składzie. Po konsultacji z kolegami nadal nie za bardzo widzieliśmy Kasię w naszym zespole. Postanowiliśmy jednak w końcu dać jej szansę. Dziś nikt z nas nie wyobraża sobie, że zespół Volumeyes mógłby istnieć bez naszej wokalistki i frontmenki.
- Czyli - jak dobrze rozumiem -
Kaśka rządzi (śmiech). Kasiu, łatwo jest dziewczynie zapanować
nad trzema facetami?
Kasia: Doszłam
kiedyś do wniosku, że mężczyznom powinno się pozwolić rządzić,
ale w taki sposób, aby oni nie mogli o tym wiedzieć (śmiech}.
- Panowie, chcielibyście odnieść
się jakoś do tego co powiedziała Kasia?
Damian: Myślę,
że wiem, co Kasia ma na myśli, ale gdybym chciał to wyjaśnić,
musiałaby to być zbyt długa - jak na potrzeby
tego wywiadu - wypowiedź, więc nie skorzystam (śmiech).
Darek:
Myślę,
że każdy z nas ceni zdanie innych członków zespołu i potrafimy
się dogadać. Bardzo ważny w zespole jest wzajemny szacunek.
- Jak powstała nazwa Waszego
zespołu?
Kasia: Volume
– głośność, objętość, pojemność, duża ilość czegoś,
eyes - oczy, które są zwierciadłem duszy co razem daje "głośne
oczy".
- Czyli, że jak patrzysz w publiczność, to...
- Twoja energia,
dynamit w głosie i sposób bycia na scenie sprawia, że trudno jest
Cię porównać do jakiejkolwiek innej polskiej wokalistki rockowej.
Jak udało Ci się wypracować taki styl?
Kasia: Na
scenie lubię dawać z siebie wszystko. Lubię też jak widownia
"odbija" tę moją energię niczym piłeczkę - od jednej
osoby, do drugiej. Tak właśnie dzieje się podczas koncertów
Volumeyes, dzięki czemu nasza muzyka jest o wiele lepiej odbierana i
wszyscy wyczuwamy tę energię,
która najpierw wypływa od nas ze sceny, po czym wraca do nas z
ogromną siłą od publiki.
pamiątkowe zdjęcie z Kasią na koncercie Rejestracji |
Kasia: To
jeden z naszych pierwszych utworów jakie nagraliśmy. Wówczas nie
mieliśmy jeszcze jakiegoś określonego stylu, szukaliśmy swojej
drogi i z tego względu jest to dla nas bardzo osobisty kawałek.
- Piszesz teksty w języku
angielskim. W jaki sposób posiadłaś
tę umiejętność, która pozwala Ci prezentować swoje przemyślenia
widowni anglojęzycznej ?
Kasia: Przebywam
na Wyspach już kilka lat. Tu chodziłam do szkoły i moja przygoda z
językiem angielskim rozpoczęła się także tutaj. W pewnym momencie
weszło mi to po prostu w krew w sposób maturalny
- Jak podczas koncertów odbierają
Was Anglicy?
Kasia:Często
słyszę, że podobają im się teksty. Mimo, że nie gramy ska w
czystej postaci, Anglicy podkreślają też, że dzięki nam ich ulubiona
muzyka ska wróciła na sceny.
- Styl, jaki
wypracowaliście, to mieszanka ska i rocka. W tym co gracie można
doszukać się gatunków popularnych na przestrzeni trzydziestu
ostatnich lat w Anglii i USA. Słychać u Was echa angielskiej grupy
The Selecter jak i znacznie późniejszej kalifornijskiej No Doubt.
Dlaczego urzekła Was muzyka oscylująca wokół ska?
Kasia: To
był zupełny przypadek. W czasach nastoletnich słuchałam trochę
ska, trochę
punka, trochę
polskich zespołów rockowych. Z zachodnich gwiazd lubiłam też
Madness i Specials, więc w naturalny sposób te inspiracje nie wzięły się w naszej muzyce znikąd. Jednak o tym, że taka a nie
inna stylistyka zdominowała nasz repertuar, zadecydował przypadek.
- Jednocześnie nie pozwoliliście
zaszufladkować się ani w ska spod znaku 2Tone Records, ani w
ska-punku, ani w korzennym ska jamajskim. Poszliście dalej.
Zmiksowaliście nutę ska z popularnym w USA brzmieniem wspomnianej
grupy No Doubt.
Damian: Całkowicie
zgadzam
się z tym, co powiedziałeś. To była jedna z tych kapel, jaka nas
inspirowała od samego początku. Na naszym debiutanckim
koncercie, jaki zagraliśmy w londyńskim klubie Underbelly,
wykonaliśmy nawet prezentowany przez Ciebie podczas naszej wizyty w
Radio Verulam cover "Just A Girl" No Doubt.
- Zgadzacie się ze mną, że
wykonujecie muzykę popularną w Stanach i na Wyspach, a jednocześnie
w Polsce niespotykaną. Czy nie byłoby dobrym pomysłem, aby
spróbować
zainteresować polską branżę muzyczną Waszymi piosenkami?
Bylibyście tam moim zdaniem bardzo oryginalni.
Damian: Wielu
naszych znajomych na facebookowym profilu jest z Polski. Sporo
naszych utworów można znaleźć na youtube, które poprzez
tych znajomych docierają do Polski. Obecnie pracujemy nad nowym
materiałem i wydaje mi się, że w tym, co teraz tworzymy jest o
wiele więcej elementów ska, niż w naszych starszych nagraniach,
Można będzie tam zdecydowanie bardziej odnaleźć nasze inspiracje
ska i punkiem, co – kto wie – rzeczywiście może przełożyć
się na większą popularność naszej muzyki w Polsce.
Sylwek:
Sądzę,
że w Polsce już można doszukać się takiej alternatywy, jaką my
serwujemy. Pojawiło się wiele zespołów rockabilly, psychobilly i
tym podobnych. Polska pomału otwiera się na nowości, jednak myślę
że potrwa to jeszcze dobrych kilka lat.
Kasia:
Zgadzam
się
z Sylwkiem. Polacy troszkę
boją się otworzyć
na coś
nowego. Myślę
że
mielibyśmy
spore szansę
trafić
do polskiego słuchacza
nie tylko w UK ale i w Polsce.
Darek: Też uważam, że nasza muzyka miałaby szansę na polskim rynku, ale i nie tylko. Myślę że cały świat powinien poznać Volumeyes (śmiech).
- Z uwagą obserwowałem Wasz występ
podczas ostatniego Earthshaking Fest.
Stanowicie - według nie tylko mojej opinii - doskonale zgrany skład
ze znakomicie rozumiejącą się sekcją rytmiczną (Sylwek/Damian),
świetną gitarą Darka i absolutnie odlotowym wokalem Kasi. Czy
uważacie, że osiągnęliście już szczyt Waszych możliwości, czy
jest jeszcze coś nad czym pracujecie?
Sylwek:
Każde
z nas nadal się
rozwija, a styl pomału
nabiera kształtu.
Darek:
Każdy
muzyk rozwija się i uczy czegoś nowego całe życie moim zdaniem.
Jak myślisz że wszystko umiesz i jesteś najlepszy, to jesteś w
błędzie.
Kasia:
Uważam,
że
potrzebujemy jeszcze popracować
nad takim spójnym
elementem,
który
powiąże
naszą
całą
twórczość
w jedną,
nierozrywalną
część.
Damian:
Zawsze
jest nad czym pracować. Myślę że powinniśmy wypracować swój
image.
- O czym traktują Twoje teksty
Kasiu? Zacznijmy może od "Revange".
- "Snakebitch"...
Kasia: Historia
o niemiłych paniach, które żyją wśród nas, wykorzystują
mężczyzn i są bardzo nieprzyjemne.
- "Spoonfed"?
Kasia: To
taki mój manifest przeciw mediom, które faszerują nas każdego
dnia kłamstwami, sterują nami jak tylko im się podoba, nie zważając
na to, czy to czym nas karmią, to wiadomości prawdziwe czy zmyślone.
Darek: Nie
dość,
że utwór jest bardzo krótki, to jego historia jest jeszcze
krótsza. Słuchając pewnej audycji radiowej podczas jazdy
samochodem, odnotowałem informację, że ogłoszony jest konkurs,
który polega na tym, że trzeba nagrać piosenkę pod tytułem "Uh
Oh", wysłać
i czekać na ogłoszenie wyników. Rzuciłem hasło na próbie.
U ,
,łożyliśmy piosenkę podczas jednego wieczoru, nazajutrz pojechaliśmy ją nagrać i wysłaliśmy.
,łożyliśmy piosenkę podczas jednego wieczoru, nazajutrz pojechaliśmy ją nagrać i wysłaliśmy.
- "Don't Fck With Me",
czyli "Nie igraj ze mną" to jedyna ballada w waszym
repertuarze. Czy myślicie o nowych nastrojowych nagraniach, czy był
to tylko taki wypadek przy pracy. A może, skoro nie tylko ja porównuję
Was do zespołu No Doubt, dacie się kiedyś namówić na
Wasz odpowiednik "Dont Speak"?
- Gdzie w
najbliższym czasie będzie można Was usłyszeć na żywo i kiedy
planujecie wydać swój pierwszy oficjalny album?
Darek: W najbliższym czasie będzie można nas zobaczyć na koncercie dla Wandzi w The Jamm 19-go października z wieloma innymi świetnymi polskimi zespołami z Londynu. Tydzień wcześniej też zostaliśmy zaproszeni do zagrania na koncercie charytatywnym, ale że jest to jeszcze nie potwierdzone na 100%, nie będę na razie zdradzał szczegółów. Wszystkie koncerty i info można sprawdzić na naszym profilu na FB.
Damian: Pracujemy w tej chwili nad albumem i mamy nadzieję, że już wkrótce wejdziemy do studia i nagramy nowy materiał.
- W "I Lose My Faith"
śpiewasz Kasiu, że straciłaś wiarę. Ja natomiast kiedy słucham
Waszych utworów, wierzę coraz mocniej, że – jeśli tylko
będziecie tego chcieli – możecie stać się jednym z
najpopularniejszych zespołów w historii polskiej muzyki
rozrywkowej. To, czy tak się stanie, zależy jednak tylko od Was. Podejmiecie takie wyzwanie i spełnicie swoje marzenia, które drzemią w Was gdzieś głęboko?
Sylwek:
Szczerze
mówiąc
nie drzemie we mnie marzenie o wielkiej karierze. Dla mnie granie to
przede wszystkim dobra zabawa. Chcę
tylko żeby słuchacze
dobrze się bawili wraz ze mną.
Darek: Mam takie marzenie, aby kiedyś stać na dużej scenie i słuchać jak
kilkutysięczna publiczność śpiewa nasz kawałek, tylko tyle (śmiech). Chciałbym zajmować się muzyką zawodowo, wstać rano i iść grać,
zamiast na przykład siedzieć w biurze. Muzyka to życie, życie to muzyka...
Kasia:
Moim
marzeniem zawsze było
otaczanie się
muzyką
aż
po grób.
Nie ważne
jest dla mnie, czy moja muzyka będzie
znana, lubiana, popularna... nie. Ja po prostu oddycham muzyką.
Damian:
Każdy
ma jakieś marzenia i do nich dąży. Ja przede wszystkim chcę grać
i tworzyć muzykę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz